Były wiceburmistrz warszawskiego Śródmieścia Marcin Rzońca został upomniany za zorganizowanie mistrzostw Europy w szachach. Rzecznik dyscypliny finansów publicznych tłumaczy, że „władza samorządowa powinna wspierać finansowo tylko imprezy lokalne”, ale ten argument nie przekonuje władz innych dzielnic. Uznały go za kuriozalny i niedorzeczny.
„Imprezy o takiej randze są doskonałym sposobem na promocję dzielnicy i popularyzację
sportu” – broni się Rzońca na łamach Rzeczpospolitej. Suchej nitki na wyroku nie zostawia burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski: „Wyrok jest kuriozalny, a zarzuty niedorzeczne . To zwycięstwo ślepo rozumianej biurokracji nad zdrowym rozsądkiem”. Zwraca uwagę, że nie było w tym przypadku żadnych uwag wskazujących na to, że impreza była niepotrzebna. Twierdzi też stanowczo: „Staramy się być kreatywni i robić coś dla dzielnicy. Jeśli będą nas karać za promowanie miasta, to wszyscy burmistrzowie wylądują w więzieniach, a pani prezydent w kamieniołomach”.
Na pytanie dziennikarzy o koncerty Metalliki czy Madonny, rzeczniczka ratusza, Agnieszka Kłąb, odpowiada: „Mam nadzieję, że nikomu nie zabraknie zdrowego rozsądku. To nic dziwnego, że w stolicy Polski odbywa się wiele imprez o charakterze krajowym i międzynarodowym. Niektóre z nich dofinansowujemy, bo chcemy promować się np. przez sport. Imprezy cieszą się powodzeniem wśród mieszkańców. I uważamy, że są to dobrze wydane pieniądze”. Zdziwienia nie kryje również burmistrz Bemowa, Jarosław Dąbrowski. „Dziwnie by było, gdybyśmy musieli się ograniczać tylko do lokalnych imprez. W końcu to tymi dużymi promujemy dzielnicę na zewnątrz. Moje stanowisko jest niezmienne. Koncerty na Bemowie będą się nadal odbywać. Zapraszam na lipcowy Red Hot Chili Peppers” – komentuje. Jak informuje gazeta, rzecznik dyscypliny zebrał w tej sprawie imponującą dokumentację – akta liczą aż 1350 stron. (es)