O „osadzaniu na tronie” nowego władcy Rosji i rozkręcającej się wokół niego „machiny propagandowej” pisze Sławomir Pomowski na łamach tygodnika Polityka. Pretekstem do podjęcia tematu jest przejmowanie prezydenckiej władzy przez Dimitrija Miedwiediewa z rąk ustępującego właśnie Władimira Putina.
Kim jest człowiek, który przejmie obowiązki dotychczas pełnione przez Putina, cieszącego się ogromną popularnością Rosjan, zastanawia się autor. Z opinii cytowanych w tekście osób wynika, że choć wiemy o nowym prezydencie coraz więcej, to zdania o jego wizerunku są podzielone. Według rosyjskiego politologa Gleba Pawłowskiego, Miedwiediew na pewno nie będzie „pionkiem Putina”, a jeśli ustępujący prezydent liczył na to, że będzie mógł nim manipulować, to popełnił błąd.
Innego zdania jest politolog Lilia Szewcowa, która twierdzi, że nowy prezydent to produkt rosyjskiej klasy politycznej i człowiek bez wyrazu. „Nie jest ani liberałem, ani ideologiem, jest przedstawicielem dość szerokiej dziś w Rosji grupy pragmatycznych technokratów”, twierdzi specjalistka.
Na koniec autor tekstu przewrotnie pyta, czym dla Rosji i Putina zakończy się „Operacja Następca”, bo w zasadzie jeszcze nikt nie wie, jaką rolę wybrała dla Miedwiediewa historia. (ał)