Po zamachu w Sousse szef jednej z tunezyjskich agencji PR spontanicznie opublikował kilka grafik, odnoszących się do zamachów w Nowym Jorku, Londynie i Paryżu. W zamierzeniu autora kontrowersyjna kampania miała przekonać, że zamach na turystów w Tunezji był pojedynczym incydentem, a zagraniczni goście są w niej bezpieczni.
Autorem grafik jest Selim Ben Hadj Yahia, szef agencji PR z Tunisu. Opublikował je na Faceboku pod koniec czerwca, od tego czasu zostały udostępnione ponad 3,7 tys. razy.
Jak tłumaczy Ben Hadj Yahia w rozmowie z serwisem buzzfeed.com, celem było nakłonienie turystów, aby mimo zamachu dalej odwiedzali jego kraj. „Przyznaję, że ten pomysł wziął się z frustracji, bo boleśnie odczuwamy tę tragedię, a 7 proc. naszego PKB pochodzi z turystyki. (…) W Tunezji, mimo tragedii, dalej żyjemy i zastanawiamy się: kurde, turyści już do nas nie powrócą. I to jedna z kwestii funkcjonującej w zbiorowej świadomości Tunezyjczyków” – wyjaśnia autor grafik. I jak dodaje, Tunezja potrzebuje teraz wsparcia przyjaciół z Zachodu.
Te argumenty jednak nie przekonały wszystkich. Jak zauważa jeden z internautów, celem zamachów w Sousse (oraz wcześniejszego na muzeum Bardo) byli turyści, a nie zwykli mieszkańcy, jak w przypadku Nowego Jorku i Londynu.
„Ta kampania jest kontrowersyjna, bo zachęca ludzi do odwiedzenia Tunezji, wykorzystując tragedię” – czytamy natomiast na stronie everything-pr.com. (ks)