REPR ogłosiła wczoraj opinię dotyczącą zmian w przetargu Instytut Badań Edukacyjnych. Pierwszy przetarg został uznany za nieetyczny, więc IBR zgodnie z rekomendacjami Rady zdecydował się zmienić warunki zamówienia. REPR twierdzi, że tym razem postępowanie nie narusza kodeksów etycznych. Inaczej uważa dr Monika Kaczmarek-Śliwińska, która złożyła zdanie odrębne.
Na początku października Rada Etyki Public Relations zbadała przetarg Instytutu Badań Edukacyjnych. Poszukiwał on agencji na potrzeby projektu promującego ustawiczne kształcenie. Rada Etyki uznała, że podpisując umowę proponowaną przez IBE agencje będą musiały zagwarantować konkretną liczbę publikacji w mediach. Takie zapisy są sprzeczne z branżowymi kodeksami etyki.
IBE wziął pod uwagę opinię Rady zmienił zapisy w dokumentach przetargowych. Usunięto z nich kary umowne za niezrealizowanie minimalnych założeń. „Rada traktuje ten fakt jako potwierdzenie woli pozostawania w zgodzie z kodeksami etyki branży ze strony ogłaszającego przetarg.” – czytamy w opinii. W tym kontekście liczbę publikacji Rada potraktowała jako prognozę, a nie wymagania. Podpierała się dodatkowo intencjami Instytutu Badań Edukacyjnych. Ten w przesłanym piśmie twierdzi, że nie będzie oceniał ofert pod kątem liczby materiałów płatnych i redakcyjnych. Pod uwagę ma wziąć jedynie te pierwsze. Jednocześnie REPR zwraca uwagę, że literalna interpretacja zapisów przetargu może wydawać się sprzeczna z kodeksami etyki.
Te argumenty nie przekonały dr Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej, która uznaje przetarg IBE za nieetyczny. Wątpliwości Kaczmarek-Śliwińskiej wzbudziły właśnie zapisy dotyczące minimalnej liczby publikacji. Na podstawie kodeksów branżowych dowodzi, że naruszają niezależność dziennikarzy.
Ostatecznie w przetargu IBE wystartowały agencje Partner of Promotion i Profile. Agencja Ciszewski PR wraz z Ecorys, które złożyły wniosek do REPR zgodnie z pierwszą rekomendacją nie wzięły udziału w przetargu. Druga opinia Rady została wydana tydzień po terminie składania ofert. (bs)