„Od niemal dwóch dekad nad Wisłą marzy się o »społeczeństwie obywatelskim« z prawdziwego zdarzenia”- pisze w Home&Market Arkadiusz Bińczyk dyrektor Am Art Media. Trudno jest je jednak stworzyć, kiedy opinia publiczna nie ma dostępu do informacji na temat spraw, o których ma decydować, czytamy w artykule.
Bińczyk uważa, że polscy spece mają inną niż za granicą receptę na polityczny PR. Co więcej, sądzą oni, że PR dotyczący spraw publicznych rządzi się zupełnie innymi zasadami niż PR każdej innej dziedziny. Naczelną zasadą, jaka przyświeca polskiemu marketingowi politycznemu jest „nie zawracać głowy natłokiem informacji”, pisze autor.
Zdaniem publicysty, obserwując polskie życie polityczne można odnieść wrażenie, że „nikt naprawdę nie oczekuje informacji”, a jeśli trzeba je przekazać, to ludzie wolą „dostawać na tacy gotowe hasła i wskazówki: kto w sprawie X jest za, ten jest cool i mądry, kto jest przeciw – ten ciężko myśli i nie jest trendy”.
Jednak autor podkreśla, że takie działania są skuteczne jedynie na krótką metę. Aby zobaczyć, jak robić polityczny PR z prawdziwego zdarzenia, Bińczyk poleca prześledzić kampanię informacyjną, która towarzyszyła referendum o traktacie lizbońskim w Irlandii. (ał)