Rodzina może zapewnić kandydatowi na prezydenta nawet 50 proc. poparcia. Jeśli wyborcy głosowaliby na pierwsze damy, prezydentem zostałby Duda – ocenia dr Wojciech Jabłoński w rozmowie z Do Rzeczy.
Jak przypomina Jabłoński, rodzina ma znaczenie w wyborach prezydenckich już od roku 1960, czyli od pojedynku Nixon-Kennedy. „Od tamtego czasu nie tylko atrakcyjna małżonka może pomóc kandydatowi w zdobyciu głosów, ale także mało reprezentacyjna i nieatrakcyjnie się zachowująca może kandydatowi głosy odebrać” – zaznacza. Dodaje też, że w polskich warunkach wszystko zależy od elektoratu – prawicowy przekona „matka Polka”, do lewicowego przemówi żona „błyskotliwa”, „atrakcyjna seksualnie i medialnie”.
Mamy w Polsce jednak odwrócenie tego schematu – żoną kandydata zabiegającego o elektorat lewicowy jest „mało atrakcyjna seksualnie matka kilkorga dzieci”, za to małżonka kandydata zabiegającego o elektorat prawicowy jest młodsza i atrakcyjniejsza.
Jak twierdzi Jabłoński, w kwestii wizerunkowej w takiej zamianie ról jest metoda, bo nie rozpatruje się elektoratu pod kątem lewica-prawica, lecz dzieli się wyborców na młodych i starych. „Według mnie młodzi będą głosować na kandydata PiS” – stwierdza. Zwraca też uwagę, że konwencja wyborcza Dudy akcentowała właśnie młodą, dynamiczną rodzinę. Wsparcie rodziny w przypadku Dudy widoczne, bez niej jest kandydatem nieciekawym i przezroczystym. Przy Komorowskim rodzina też jest wartością dodaną, bo jest bezbarny, „a jeśli nabiera barw, to przy okazji idiotycznych wypowiedzi i zachowań” – ocenia specjalista.
Jabłoński zauważa, że Kornhauser-Duda nie jest nadmiernie eksponowana, bo sztab zabiega o elektorat prawicowy, który mogłoby drażnić jej nazwisko. Zdaniem eksperta, Duda nie będzie starał się przyciągnąć wyborców lewicowych. „On chyba jednak stara się – co byłoby zresztą rozsądną taktyką – by ten elektorat w drugiej turze został w domu”.
Dalej czytamy też, że dla wyborców centrowych i lewicowych kobieta nie musi oznaczać ciepła, ważniejsza może być przebojowość. „Nie zawsze kobiety muszą łagodzić polityczny wizerunek” – twierdzi Jabłoński. Ocenia też, że gdyby wyborcy głosowali na żony kandydatów, Komorowski nie miałby szans, bo „jego otoczenie rodzinne jest przaśne i nijakie”.
Specjalista zaznacza też, że żona Dudy wcale nie musi uczestniczyć w kampanii. Jego zdaniem wystarczy, by wystąpiła w kilku sesjach zdjęciowych i udzieliła wywiadów czasopismom lifestyle’owym. „Niech zmieni się w drugą Kasię Tusk, tylko niech nie zarabia tyle, co ona” – podsumowuje. (mb)