Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Rusinek: skończył się czas erudytów, zaczął czas researcherów. szybkość, wyrazistość, bomba treściowa w małej liczbie znaków – takie komunikaty „produkujemy” i takich oczekujemy. starożytni nazywali to retoryką, my zwiemy mikrokomunikatem – czytamy w gazecie wyborczej. różnica polega na tym, że „skończył się czas erudytów, zaczął czas researcherów – którzy mają krótką pamięć, za to umiejętność błyskawicznego zdobywania informacji” – stwierdził michał rusinek. „język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie”, więc czy warto rozważać sens słów? mimo to temat języka nas porusza, co pokazuje sprawa facebookowego wpisu michała rusinka. chodziło o „irytację modą na zaczynanie listów bezbarwnym i niestosownym słowem »witam«”. reakcja była natychmiastowa, posypały się komentarze. jednak „na facebooku wszystko się pali – ale słomianym ogniem. przyciąga uwagę, wyzwala lawinę komentarzy, ale szybko rozpala się jakieś inne ognisko” – napisał michał rusinek w gazecie wyborczej. im szybsze i mniejsze produkujemy narzędzia komunikacji, tym bardziej wydajemy się oryginalni – jako twórcy nowej formy komunikacji. retoryka u starożytnych – w czasach współczesnych mikrokomunikaty. kiedyś jedna z cnót – brevitas, czyli zwięzłość, teraz mikrostyl. dawniej retoryka rozumiana jako niezbędna umiejętność, obecnie uważana za narzędzie do manipulowania, szczególnie w polityce. „wygląda na to, że choć oczekujemy, iż politycy będą wygłaszali mowy, to wolimy, gdy nie są w tym dobrzy” – zauważa sam leih, autor „you talkin’ to me? rhetoric from aristotle to obama”. coraz krótsze komunikaty, ekonomia języka, nowa struktura, wpadająca w ucho fonetyka – to znak naszych czasów. co z tego wynikanie „dla komunikacji międzyludzkiej? dla – górnolotnie – dialogu?” – zastanawia się rusinek i odpowiada – „moim zdaniem będzie dobrze”. (kg).
Szybkość, wyrazistość, bomba treściowa w małej liczbie znaków – takie komunikaty „produkujemy” i takich oczekujemy. Starożytni nazywali to retoryką, my zwiemy mikrokomunikatem – czytamy w Gazecie Wyborczej. Różnica polega na tym, że „skończył się czas erudytów, zaczął czas researcherów – którzy mają krótką pamięć, za to umiejętność błyskawicznego zdobywania informacji” – stwierdził Michał Rusinek.
„Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie”, więc czy warto rozważać sens słów? Mimo to temat języka nas porusza, co pokazuje sprawa facebookowego wpisu Michała Rusinka. Chodziło o „irytację modą na zaczynanie listów bezbarwnym i niestosownym słowem »witam«”. Reakcja była natychmiastowa, posypały się komentarze. Jednak „na Facebooku wszystko się pali – ale słomianym ogniem. Przyciąga uwagę, wyzwala lawinę komentarzy, ale szybko rozpala się jakieś inne ognisko” – napisał Michał Rusinek w Gazecie Wyborczej.
Im szybsze i mniejsze produkujemy narzędzia komunikacji, tym bardziej wydajemy się oryginalni – jako twórcy nowej formy komunikacji. Retoryka u starożytnych – w czasach współczesnych mikrokomunikaty. Kiedyś jedna z cnót – brevitas, czyli zwięzłość, teraz mikrostyl. Dawniej retoryka rozumiana jako niezbędna umiejętność, obecnie uważana za narzędzie do manipulowania, szczególnie w polityce. „Wygląda na to, że choć oczekujemy, iż politycy będą wygłaszali mowy, to wolimy, gdy nie są w tym dobrzy” – zauważa Sam Leih, autor „You Talkin’ To Me? Rhetoric From Aristotle to Obama”.
Coraz krótsze komunikaty, ekonomia języka, nowa struktura, wpadająca w ucho fonetyka – to znak naszych czasów. Co z tego wynikanie „dla komunikacji międzyludzkiej? Dla – górnolotnie – dialogu?” – zastanawia się Rusinek i odpowiada – „moim zdaniem będzie dobrze”. (kg)