niedziela, 8 września, 2024
Strona głównaAktualnościRyszard Kalisz mówi PRoto o swoim wizerunku publicznym

Ryszard Kalisz mówi PRoto o swoim wizerunku publicznym

O to, w jaki sposób kreuje swój wizerunek publiczny i jak pomaga mu w tym żona – PR-owiec, opowiada specjalnie dla PRoto Ryszard Kalisz, poseł SLD.

Redakcja: W dziennikarskim rankingu popularności polityków zajmuje Pan wysokie noty*. Przez dziennikarzy oceniany jest Pan jako profesjonalista, znawca prawa i mistrz słownych potyczek. Jaka jest recepta na taki wizerunek?

Ryszard Kalisz: Być sobą i być autentycznym. Uważam, że opinia publiczna zauważa sztuczność i wszystkie przejawy fałszu w polityku. Trzeba mówić prawdę, mieć szacunek do opinii publicznej, dziennikarzy i interlokutorów, nawet jeśli się z nimi nie zgadza.

Red.: Dziennikarze zwracają uwagę na to, że ma Pan do siebie dystans. Czy jest to trudne w polityce?

RK: To jest moja cecha naturalna. Jestem adwokatem, więc zdystansowanie się do pracy, a zwłaszcza do klienta, polegające na nieprzejmowaniu jego emocji jest bardzo ważne. Po piętnastu latach pracy w roli adwokata miałem już pogłębiony, wrodzony dystans do siebie samego.

Dystansu nabiera się także z doświadczeniem. Nabieram go szczególnie, kiedy czytam opinie i komentarze na mój temat.

Red.: Czy jest to trudne, czy śledzi pan doniesienia medialne na swój temat?

RK: Nie śledzę specjalnie mediów, tak żeby kupować gazety czy czekać na programy, w których występuję. Staram się patrzeć na siebie tak, jakby media mówiły nie o mnie. Analizuję swoje wystąpienia pod kątem merytorycznym – jakbym oceniał inną osobę.

Red.: Czy radzi się Pan żony, która jest PR-owcem, jak w korzystnie wypaść w mediach i jak budować swój wizerunek?

RK: Żona nie śledzi mediów, nie ogląda telewizji. Mamy przy tym zasadę, że w domu nie rozmawiamy o pracy. Jeśli mi radzi przy okazji wystąpień publicznych, to głównie w kwestii doboru krawata czy butów. Żona zwraca mi natomiast uwagę na kwestię ochrony naszej prywatności, ponieważ jestem bardzo otwartą osobą.

Red.: Jak ocenia Pan, jako poseł z wieloletnią praktyką obecny poziom debaty politycznej?

RK: Bardzo nisko. Debata polityczna jest bardzo przyczynkarska i powierzchowna – dotyczy ona głównie zewnętrznych znamion poruszanych kwestii.

Red.: A dlaczego Pana zdaniem PR i kreowanie wizerunku zrobił ostatnio w polityce taką karierę?

RK: PR rozumiem dwojako; po pierwsze jako umiejętność kreowania siebie i również bycia sobą, po drugie konsultacji ludzi doradzających politykom. To pierwsze jest dobre, bo naturalne i normalne. To drugie już nie.

Ja nigdy indywidualnie nie korzystałem z doradców. Wiem natomiast, że politycy PO i PiS na co dzień z takich porad korzystają. Moim zdaniem PR-owcy polityczni potrafią przeanalizować konsekwencje, ale nie wejść w istotę sprawy. Można nauczyć się stosować techniki prezentacji, gestów czy publicznego występowania. Stosowanie ich bywa skuteczne, ale nie jest dobre, bo nie jest autentyczne. Polityk nie powinien być maszyną.

Rozmawiała Aleksandra Łuczak

* ranking przeprowadzono w lipcu 2007 roku

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj