Awantura w związku, rozpad małżeństwa lub zwolnienie z pracy? Mimo że korzystanie z Facebooka może doprowadzić do poważnych zawirowań w życiu, ludzie wolą zaryzykować niż skazać się na śmierć towarzyską poza serwisem – czytamy w Newsweeku.
Zdecydowana większość użytkowników Facebooka nawet nie próbuje wykorzystać bardziej zaawansowanych ustawień prywatności konta, które oferuje serwis. Mniej lub bardziej chlubne szczegóły dotyczące ich życia i opublikowane na wallu są zatem dostępne dla wszystkich – w tym partnerów, rodziców, obecnych i przyszłych pracodawców.
Jak przyznaje adwokat Jerzy Grzywacz specjalizujący się w rozwodach, rozpad małżeństwa przez Facebooka to wciąż rzadkość w naszym kraju. Materiały dostępne w portalach społecznościowych coraz częściej stanowią jednak materiał pomocniczy w sprawach rozwodowych. Ale na przykład w Wielkiej Brytanii w co trzecim pozwie rozwodowym wystosowanym w grudniu 2011 roku pojawiło się słowo Facebook.
Częściej od małżonków serwisy społecznościowe wykorzystują pracodawcy. W tekście pada przykład studentki Joanny Grabowskiej, pasjonatki fotografowania, która pracowała w specjalistycznej placówce dla dzieci. Z pracy została zwolniona przez zdjęcia z jej facebookowej galerii, stanowiącej rodzaj portfolio. Na jednej z fotografii widać, jak siedzi z gołymi plecami tyłem do obiektywu. Szefowa Grabowskiej uznała, że pracownikowi oświaty nie przystoi umieszczanie takich zdjęć w internecie. Studentka zablokowała więc galerię, pozdrawiając przy okazji donosiciela, dzięki któremu musiała zablokować dostęp do zdjęć. Po zamieszczeniu tego komentarza i postach znajomych, krytykujących owego donosiciela, Grabowska została zwolniona z pracy za szkalowanie pracodawcy. (ks)