Dziennik publikuje wywiad z rzecznikiem rządu Kazimierza Marcinkiewicza Konradem Ciesiołkiewiczem. Ujawnia on szczegóły strategii informacyjnej, jaką kierował się podczas pełnienia swojej funkcji w rządzie. Ciesiołkiewicz zauważa, że działania PR w polityce muszą być dostosowane do charakteru konkretnej osoby, a najważniejsza jest konsekwencja w przekazywaniu informacji. Były rzecznik zwraca uwagę także na to, że sukces w budowaniu wizerunku Marcinkiewicza był możliwy dzięki rozwojowi mediów – m. in. telewizyjnym transmisjom na żywo, pojawieniu się tabloidów.
Ponadto biuro prasowe rządu podejmowało świadome działania, mające na celu zainteresowanie dziennikarzy poczynaniami Prezesa Rady Ministrów. Harmonogram dnia premiera był dopasowywany do harmonogramu pracy mediów, organizowano zamknięte briefingi dla najbardziej zainteresowanych publicystów. „Przecież to elementarz politycznego PR-u” – komentuje Ciesiołkiewicz. Polityk opowiada także o swoich błędach. O powołaniu Zyty Gilowskiej na stanowisko ministra finansów mówi: „To wymknęło nam się spod kontroli (…) naszym celem było zachowanie tajemnicy aż do nominacji”. Ciesiołkiewicz pytany o politykę informacyjną nowego premiera stwierdza: „jeszcze wszyscy mogą się zdziwić”. Podkreśla, że Jarosławowi Kaczyńskiemu będzie zależało na twardym i jasnym przekazaniu tego, co chce powiedzieć. Konrad Ciesiołkiewicz na pytanie o to, czy zostałby jeszcze „gdzieś rzecznikiem” odpowiada: „Rzecznikiem jest się raz”.