Dzisiejsze exposé premiera budzi sporo emocji. „Dotychczas najważniejsze wystąpienia Tuska gwarantowały mu nie tylko większość w Sejmie, ale też i wzrosty w sondażach oraz poprawę nastrojów wśród wyborców. Dziś sytuacja jest o wiele trudniejsza” – wyrokuje Rzeczpospolita.
Według dziennika pierwsze przemówienie Tuska było jak „masaż dla Polaków”, którzy wcześniej byli bombardowani informacjami o konfliktach i aferach. Padły wówczas wielkie słowa o wolności, solidarności i zaufaniu. Przede wszystkim tamto exposé było jednak w oczach dziennikarzy „festiwalem obietnic”. Dziś sam premier – jak zauważa Rzeczpospolita – jest już zmęczony, a jego partia od dawna jest w defensywie. I nie da się ukryć, że od niedawna to PiS króluje w sondażach. Mimo to, specjaliści od marketingu politycznego i wizerunku są zgodni, że „Tusk jest dobrym mówcą, ma dobry wygląd, dobrze się prezentuje” i „jest przekonujący”. „Sprawia wrażenie osoby solidnej i profesjonalnej. Umie to wykorzystać” – zaznacza Joanna Gepfert, specjalistka od wizerunku. Niektórzy w peanach na cześć lidera PO idą nawet dalej i uważają, że „uwodzi słuchaczy” i jest jedynym, który potrafi utrzymać partię u władzy. Zresztą, nie raz ratował ją z opałów: np. po wybuchu afery hazardowej lub gdy zrezygnował z walki o prezydenturę (bo nie chciał „uczestniczyć w wyścigu, którego celem jest pałac i zaszczyt”). Jego siła przekonywania nie zadziałała jednak po raporcie MAK ani po aferze Amber Gold.
„Premier zawsze świetnie sobie radzi z wystąpieniami w kryzysowych sytuacjach. Problem polega na tym, że jego zdolności komunikacyjne nie zawsze idą w parze ze sprzyjającymi okolicznościami, sytuacją czy decyzjami, jakie następują po takim wystąpieniu. I to Tuska gubi” – komentuje Jarosław Flis z UJ. Ekspert chwali drugie exposé premiera, w którym „zastąpił zaufanie wysiłkiem, a solidarność kryzysem”. Zdaniem Wojciecha Jabłońskiego z UW najlepszym publicznym wystąpieniem Tuska była debata z Jarosławem Kaczyńskim w 2007 roku. „Tego sukcesu potem już nie powtórzył. I raczej nie powtórzy” – kwituje. Jak podkreśla Gepfert, tym razem będzie musiał się bardzo zmobilizować, żeby znowu porwać Polaków”. (es)