Jak czytamy w serwisie thenextweb.com, zaangażowani, stali odbiorcy są obiektem pożądania w brand marketingu. Nie można ich utożsamiać z masą internautów, którzy wchodzą na naszą stronę dosłownie na chwilę.
Część marketingowców polega na samych statystykach, odzwierciedlających ruch na stronie i poziom konwersji. Jest jednak i druga grupa, która polega na potencjalnych klientach, będących przede wszystkim odbiorcami komunikatów danej marki. I takich klientów nie można utożsamiać z ruchem na stronie.
Różnicę między grupą odbiorców (audience) a ogółem osób wchodzących na stronę (traffic) dotyczą także sposobu mierzenia efektów: w przypadku odbiorców liczy się to, czy dana osoba rzeczywiście czyta treści zamieszone na stronie (czas wizyty na stronie powyżej 1 minuty), czy po przeczytaniu pierwszego materiału klika na inne podstrony, czy dzieli się tymi treściami oraz czy powraca na stronę. W tym przypadku nie patrzymy na liczbę unikalnych użytkowników, którzy pojawiają się na stronie.
Te wskaźniki mają pomóc w oszacowaniu zaangażowania internautów i wydzieleniu grupy odbiorców treści, zamieszczanych przez firmę. Jak czytamy, sam ruch na stronie jest kiepskim miernikiem sukcesu. (ks)