Jak czytamy w artykule Joanny Sędek z magazynu Press, kiedy w 2008 roku pojawił się kryzys, agencje PR zaczęły szukać nowego źródła dochodu. Stał się nim sektor publiczny.
Jak zaznacza w artykule prezes agencji Profile Krzysztof Nowak, do Polski płynie dużo unijnych pieniedzy, których rozdysponowanie wymaga działań komunikacyjnych. Na tym korzystają agencje PR-owskie, które z roku na rok coraz częściej startują w przetargach organizowanych przez instytucje publiczne i samorządowe. Jak czytamy, do głównych plusów współpracy z klientami publicznymi należą duże budżety i długoterminowe projekty, jednak same przetargi odstraszają wiele agencji. Żmudne procedury, ostre kryteria, biurokracja i niekompetencja urzędników – na to narzekają pracownicy agencji PR. Mimo wszystko ryzyko się opłaca, bo jak twierdzi Ryszard Solski, prezes agencji Solski Burson – Marsteller, „praca dla organu rządowego to szlachectwo, które buduje wizerunek agencji PR”. (ks)