Jak czytamy na stronie rp.pl, bieszczadzki oddział straży granicznej przeżywa oblężenie. Chętnych do pracy na granicy polsko-ukraińskiej jest bardzo dużo – o jedno miejsce ubiega się nawet 14 kandydatów.
Jak podaje źródło, wszystko to za sprawą nowego sezonu „Watahy” wyprodukowanego przez stację HBO. Serial opowiada o funkcjonariuszach straży granicznej walczącej z nielegalnym przerzutem imigrantów, alkoholu oraz narkotyków ze Wschodu. Niektóre sceny były kręcone w prawdziwej siedzibie komendanta bieszczadzkiego oddziału w Ustrzykach Górnych, a bohaterowie noszą mundury oraz odznaki identyczne z tymi, jakie posiadają prawdziwi funkcjonariusze – czytamy dalej.
Serial „Wataha” odniósł sukces nie tylko wśród widzów stacji, ale również stał się dobrą promocją dla regionu bieszczadzkiego. Jak informuje rp.pl, dotychczas oddział straży granicznej na granicy polsko-ukraińskiej cierpiał na deficyt kandydatów. Teraz chętnych do pracy nie brakuje i są to osoby przyjeżdżające z całej Polski.
Jak podaje portal, powołując się na wypowiedź major Elżbiety Pikor, rzeczniczki bieszczadzkiej straży granicznej, „często kandydaci tłumaczą, że w filmie zobaczyli, o co chodzi w służbie i czują powołanie”. Takie osoby niejednokrotnie odpadają na etapie rozmowy kwalifikacyjnej, gdyż każdy z potencjalnych pracowników musi przejść żmudny i długi proces rekrutacyjny, w którym wyłaniane są osoby, które nadają się do tej pracy i przede wszystkim są jej pasjonatami – opisuje źródło.
Autorzy tekstu zwracają uwagę na to, że wiele wątków w serialu „Wataha” odbiega od tych realnych, z którymi na co dzień zmagają się funkcjonariusze straży granicznej. Niezaprzeczalne jednak jest to, że film zrobił darmową reklamę regionowi bieszczadzkiemu oraz zwrócił uwagę na formację i niekiedy ciężką służbę funkcjonariuszy stacjonujących przy granicy polsko-ukraińskiej – podsumowuje źródło. (jg)