Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia, że Sieć Badawcza Łukasiewicz zatrudniła agencję PR do zniszczenia wizerunku byłego prezesa Łukasiewicza – Andrzeja Dybczyńskiego. Według naukowca, za nakłanianie go do zrzeczenia się odprawy oraz nawiązanie współpracy z firmą doradczą, aby zaszkodzić jego reputacji, miał odpowiadać minister nauki Dariusz Wieczorek – donosi WP. Jak dowiedziało się PRoto.pl, organizacja podpisała umowę z Marconi, agencją specjalizującą się w bezpieczeństwie komunikacyjnym i zarządzaniu kryzysem.
Jak Dybczyński znalazł się w Łukasiewiczu?
Dr Andrzej Dybczyński prezesem Sieci Badawczej Łukasiewicz został w lutym 2023 roku. Nominację wręczył mu Przemysław Czarnek, ówczesny minister nauki podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Stanowisko prezesa w organizacji jest traktowane jako prestiżowa posada, która pozwala na stanie się jedną z najbardziej wpływowych osób w polskiej nauce – pisze wiadomosci.wp.pl.
Jak donosi źródło, Dybczyński jest bezpartyjny. Prezesem Łukasiewicza miał zostać z przypadku. Szybko jednak wprowadził w organizacji nowe zasady, w tym m.in. zmienił warunki zwalniania z pracy osób na stanowiskach kierowniczych. Dybczyński wówczas postanowił, że „jeśli dyrektor lub wicedyrektor któregokolwiek z instytutów zostałby odwołany przed końcem ustawowej kadencji, przysługiwałaby mu 6-miesięczna odprawa”. Portal WP przekazał, że w przypadku normalnego dokończenia kadencji nikomu nie należałyby się pieniądze.
Dybczyński poinformował, że „proces zmian umów dyrektorów trwał od marca do września 2023 roku”. „Był weryfikowany i jawny, a ja od początku deklarowałem, że musi być zakończony do początku września, by uniknąć oskarżeń o motywacje polityczne i związek z wyborami” – dodał. Były prezes zaznaczył także, że funkcje dyrektorskie pełnili najczęściej wybitni naukowcy, często o międzynarodowej renomie, którzy dostawali znacznie korzystniejsze finansowo oferty z sektora prywatnego – podaje źródło.
Sprawy skomplikowały się po zmianie władzy, a tym samym pojawieniu się nowego ministra nauki – Dariusza Wieczorka, polityka Nowej Lewicy. Szef resortu zainteresował się Siecią Badawczą Łukasiewicz dopiero na początku lutego 2024 roku. Jak czytamy, wówczas Wieczorek spotkał się z prezesem Dybczyńskim. Według naukowca, minister zasygnalizował, że szanuje jego pracę w Łukasiewiczu i wie, że nie jest on związany z polityką.
Dybczyński wspomina, że nadzorująca go wiceminister Maria Mrówczyńska również była zadowolona z jego działań. „Wystawiła mi bardzo dobrą ocenę. Raport z ewaluacji opracowany przez wybraną przez ministerstwo firmę bardzo pozytywnie ocenił wprowadzane przeze mnie w Łukasiewiczu zmiany. Minister jednak powiedział, że po prostu chce do Łukasiewicza wprowadzić swoich ludzi, ale za to będzie chciał wykorzystać moje kompetencje na innym stanowisku” – dodaje były prezes, cytowany przez źródło.
Dybczyński i Wieczorek mieli się ostatecznie dogadać. Naukowiec miał złożyć rezygnację, a minister go odwołać. WP podkreśla, że zgodnie z umową w takiej sytuacji, przy przerwaniu pięcioletniej kadencji, Dybczyńskiemu miała przysługiwać półroczna odprawa. Złożył on rezygnację 9 lutego 2024 roku, a 14 lutego zjawił się w ministerstwie po dokument odwołania – czytamy.
Tego samego dnia doszło do spotkania Wieczorka, Dybczyńskiego i Mariusza Lenarda, wicedyrektora departamentu prawnego w ministerstwie. Były prezes Łukasiewicza przekazał, że po złożeniu dokumentu rezygnacji postawa ministra zupełnie się zmieniła. Wieczorek chciał bowiem nakłonić naukowca do podpisania dokumentu, w którym zrzeka się odprawy i dostaje miesięczne wypowiedzenie. Dybczyński zapytał wtedy Lenarda, czy podpisanie takiego dokumentu będzie oznaczało zrzeczenie się gwarantowanych umową praw. Prawnik potwierdził, co skłoniło naukowca rezygnacji z jego podpisania – dowiadujemy się.
Wówczas Wieczorek miał poinformować Dybczyńskiego, że jeśli nie podpisze dokumentu, „zniszczy jego wizerunek w mediach tak, że nigdzie już nie znajdzie pracy”. Naukowiec twierdził, że minister powiedział to z pełnym przekonaniem, co zeznał także w sądzie. Byłemu prezesowi do dziś nie wypłacono bowiem odprawy, dlatego postanowił złożyć w tej sprawie pozew – pisze źródło.
Według portalu WP, Wieczorek nie chciał się odnieść do sprawy, a jego rzeczniczka przekazała, że jest to niemożliwe ze względu na dobro śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w związku z przekroczeniem uprawnień przez byłego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz. Następcą Dybczyńskiego został Hubert Cichocki, polityk Centrum dla Polski, partii związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym.
Agencja miała odgrywać ważną rolę
Ważnym aspektem dotyczącym sprawy stało się zatrudnienie agencji PR przez nowe kierownictwo Łukasiewicza. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśniło, że „współpraca z podmiotem specjalistycznym w obszarze komunikacji jest strategicznie uzasadniona w kontekście realizacji zadań Centrum Łukasiewicz, takich jak wspieranie działalności naukowej, komercjalizacji czy społecznej odpowiedzialności nauki zgodnie z wytycznymi ministra ds. szkolnictwa wyższego i nauki”. „Aby skutecznie realizować te zadania, kluczowe jest posiadanie strategii komunikacyjnej, która odzwierciedla cele Sieci Badawczej Łukasiewicz, co umożliwia efektywne wsparcie procesów z zakresu komercjalizacji oraz społecznej odpowiedzialności nauki” – dodało ministerstwo, cytowane przez źródło.
Jak donosi portal WP, według resortu, „agencje doradztwa komunikacyjnego dysponują specjalistyczną wiedzą oraz doświadczeniem, które pozwalają na skuteczne reagowanie na dynamicznie zmieniające się warunki rynkowe”, a w ramach działań podejmowanych przez podmiot odbywają się m.in. szkolenia i warsztaty dla pracowników Sekcji Komunikacji i Promocji”.
Łukasiewicz podpisał umowę z Marconi
Zgodnie z udostępnionymi redakcji PRoto.pl dokumentami, Centrum Łukasiewicz zawarło umowę z agencją Marconi 30 sierpnia 2024 roku.
Na stronie internetowej Marconi można przeczytać, że specjalizuje się ona w usługach związanych z komunikacją i doradztwem medialno-prawnym. Firma podkreśla, że „łączy wiedzę prawną, media relations i investor relations ze znajomością rynku kapitałowego”. Założycielem agencji jest Dariusz Jarosz, a partnerami Ewa Bałdyga oraz Zuzanna Szmelter.
Marconi świadczy na rzecz organizacji usługi doradcze w sprawach związanych z doradztwem strategicznym, doradztwem medialnym i komunikacyjnym. Agencja zajmuje się m.in. audytami informacyjnymi w sieci, komunikacją korporacyjną i marketingową, komunikacją kryzysową, media relations i social mediami, doradztwem w zakresie kreowania wizerunku, personal brandingiem, PR-em finansowym i investor relations, doradztwem w zakresie naruszeń dóbr osobistych, praw autorskich i pokrewnych, esg, a także raportami firmowymi i branżowymi.
Wartość umowy wynosi 123 tys. zł brutto. Została ona zawarta na okres czterech miesięcy od dnia jej nawiązania lub do wyczerpania wspomnianej kwoty.
Największy problem stanowi fakt, że w mediach pojawiły się doniesienia o rzekomym wykorzystywaniu agencji przez Łukasiewicza do niszczenia wizerunku Dybczyńskiego. Jak wspomina portal WP, pracownicy Marconi mieli rozsyłać do dziennikarzy wiadomości, w których wskazywali na odpowiedzialność naukowca za wiele nieprawidłowości i powiązania polityczne z Prawem i Sprawiedliwością.
Dybczyński wspomniał, że warto zadać pytanie, „dlaczego państwowa sieć badawcza płaci za niszczenie wizerunku swojego byłego prezesa w mediach?”. „Czy politycy nie mogliby tego robić za własne pieniądze, skoro już muszą mnie ukarać za przeciwstawianie się upolitycznianiu nauki? I dlaczego, jeśli tak bardzo poprawiły się standardy, zwalnia się naukowców, zatrudnia polityków, a minister nauki zajmuje się obsadzaniem stanowisk przy zastosowaniu mało ministerialnych metod?” – dodał naukowiec, cytowany przez źródło.
Jak informuje portal WP, obecne władze Centrum Łukasiewicz przekazały w odpowiedzi na zadane pytania, że postanowienia dotyczące wydłużonych okresów wypowiedzenia i automatycznego przyznania odprawy usunięto z obowiązujących umów o zarządzanie. Organizacja zapytana o działania agencji PR w celu zniszczenia wizerunku byłego prezesa wskazała, że „za kontakty Centrum Łukasiewicz z dziennikarzami odpowiadają wyłącznie przedstawiciele Sekcji Komunikacji i Promocji Centrum Łukasiewicz” – czytamy. (ao)
Źródło: wiadomosci.wp.pl, Kolejne oskarżenia pod adresem ministra Wieczorka. Były szef sieci badawczej zdradza kulisy, Paweł Figurski, Patryk Słowik, 5.11.2024/ marconi.pl