wtorek, 24 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościSiedem grzechów PR-owca w relacji z dziennikarzem

Siedem grzechów PR-owca w relacji z dziennikarzem

Organizujesz spotkania, dzwonisz, wysyłasz informacje prasowe… a w mediach cisza! Szef dopytuje już czemu konkurencji jest tam pełno, a nas nie ma wcale. „Cholerni dziennikarze” – klniesz pod nosem. Powstrzymaj emocje i zacznij od rachunku sumienia.

Pycha
Twój standardowy dzień to: kawa, 8 maili (2 wysłane przez tablet), 4 rozmowy telefoniczne(kolejne 4 oczekujące), kawa, 1 raport, kawa, 3 spotkania… a to wszystko do południa. Dzień dziennikarza wygląda bardzo podobnie. 10 zdań na początku rozmowy (niezależnie od tego czy via mail czy via telefon) dotyczących zalet nowego produktu czy prezesa to 9 za dużo. Nakreśl temat, a potem zarzuć przynętę – zaintryguj, sprowokuj. Jeśli jesteś dobrze przygotowany, to dziennikarz sam ją chwyci.

Chciwość
Szum informacyjny w mediach jest ogromny. Nie znaczy to jednak, że nie można nad nim zapanować. W poniedziałek komentarz prezesa, w środę raport branżowy… „Panie redaktorze na piątek mam taki supertemat” – stop! Działem PR jesteś Ty, nie dziennikarz. Nie sprowadzaj go więc do tej roli. Szybko się znudzi, a nawet zniechęci, to samo stanie się z czytelnikiem.

Nieczystość
Ucinanie języka kłamcom ma długą tradycję. PR-owiec, który kłamie niechybnie straci swój język – czyli miejsce w materiałach dziennikarza. Jedno kłamstwo stawia całą wiarygodność na szali. Na tym punkcie dziennikarze są szczególnie przeczuleni! Po takim przewinieniu nie ma co szybko liczyć na przebaczenie i powrót naszych maili z kosza.

Zazdrość
„Musi Pan to opublikować, przecież ciągle piszecie o konkurencji”- błagasz w słuchawkę. Po pierwsze dziennikarz nic nie musi. Po drugie, informacja to dziś towar jak każdy inny. Skoro konkurencja go sprzedaje, a my nie to znaczy, że kiepscy z nas sprzedawcy. To sprzedawca (PR-owiec) powinien dostosować się do klienta (dziennikarza) i go zachęcić, a nie odwrotnie

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
Materiały na wyłączność to materiały na wyłączność. Jeśli masz prawdziwą bombę i zaproponowałeś dziennikarzowi, żeby to właśnie on był tym szczęśliwcem, który poinformuje o tym świat nie waż się odbierać dziecku zabawek. Kiedy następnego dnia przeczyta to samo na „jedynce” u konkurencji przestanie czuć się wyjątkowo. Jego szef (tak dziennikarze mają szefa!) przestanie traktować go wyjątkowo. Wtedy telefony i maile od Ciebie też przestaną być wyjątkowe.  

Gniew
Dziennikarz to święta krowa – niestety. Jeśli publikuje coś nie po Twojej myśli nie chwytaj za słuchawkę, by w nieparlamentarnych słowach wylać swoje żale. Relacja dziennikarz – PR-owiec to często związek na lata, jedno słowo za dużo może ją przekreślić już na początku. Będą kolejne publikacje, kolejne setki, czy kolejne prośby o komentarz. To samo tyczy się błędów – nie wściekaj się, a daj możliwość poprawy. Skorzystacie na tym wszyscy.

Lenistwo

Pacta sunt servanda! Umówiłeś z dziennikarzem na konkretną datę? Bezwzględnie staraj się wywiązać! W redakcji jak w każdym innym miejscu pracy obowiązują terminy. Bez materiałów od Ciebie dziennikarz nie może wykonywać swojej pracy. Stawiasz się w roli nierzetelnego podwykonawcy – a tacy rzadko dostają drugą szansę.

Bartosz Sawicki, redaktor naczelny PRoto.pl

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj