Dziennik Polska przygląda się rywalizacji kandydatów na kandydatów na prezydenta z ramienia PO. Jak czytamy w artykule Joanny Miziołek, Bronisław Komorowski powoli wysuwa się na prowadzenie w tym wyścigu. Na marszałka Sejmu chcą głosować już nie tylko europosłanki czy szefowie regionów, ale także ministrowie i wiceministrowie w rządzie Donalda Tuska. Radosław Sikorski nie ustaje w staraniach o głosy i jak informuje autorka, stara się zadbać o stosunki z członkami rady ministrów i szefów regionów. Jednak jak czytamy w artykule, nie spodobało się to działaczom Platformy, podobnie jak propozycja debaty między konkurentami w programie Tomasza Lisa.
Dr Norbert Maliszewski w wypowiedzi dla gazety zauważa, że do tej pory Radosław Sikorski lepiej podtrzymywał podział emocjonalny na dobrą PO i zły PiS, a jego przekaz jest bardzo hollywoodzki. „Pasuje on do toposu nadczłowieka w stylu pop, np. Jamesa Bonda lub Tarzana”. Bronisław Komorowski jest natomiast postrzegany jako tzw. przeciętniak, sąsiad zza drzwi, który jest kontrastem dla supermana Sikorskiego. Zaznacza przy tym, że ten superman może przegrać z bardziej ludzkim kandydatem, ponieważ z takim częściej utożsamiają się wyborcy. Dodaje również, ze powodem, dla którego na półmetku prawyborów na prowadzenie wysunął się Sikorski jest to, ze nie okazał się on takim superbohaterem, jakim się wcześniej przedstawiał i atakując prezydenta stał się z perspektywy wyborców PO bliski Kaczyńskiemu. (mk)