Tym razem redakcja PRoto poprosiła o komentarz do dwóch zestawień, które ostatnio pojawiły się w prasie, czyli do rankingu Pressa oraz zestawienia, które pojawiło się w magazynie Home&Market. Wyniki obu publikacji skomentowali dla nas:
Ryszard Solski, dyrektor generalny agencji Sigma International, która pod względem przychodu zajęła pierwsze miejsce w 2006 roku według Pressa oraz miejsce drugie w 2007 według Home&Market. Sigma została też wysoko oceniona w obu zestawieniach jako pracodawca.
Anna Hahn-Leśniewska, Client Service Director z agencji Partner of Promotion. Firma ta okazała się liderem w tegorocznym zestawieniu Home&Market.
Rozmowa z Ryszardem Solskim
Aleksandra Łuczak: Pojawił się ranking magazynu Home&Market za rok 2007. Agencja Sigma International znalazła się w czołówce pod względem wysokości przychodu, zaraz za liderem zestawienia, firmą Partner of Promotion, która ma wynik o 100 tys. wyższy niż Sigma. Czy powinno się publikować rankingi jeszcze przed końcem bieżącego roku?
Ryszard Solski: Nie jestem zwolennikiem publikowania jakichkolwiek rankingów na podstawie prognoz – ze względu na dużą dowolność w ich podawaniu.
AŁ: Zarówno z zestawień Home&Market, jak i Pressa za rok poprzedni wynika, że co roku jesteście Państwo liderami wśród agencji PR. W 2006 roku zajęliście pierwsze miejsce pod względem wysokości przychodu, w tym roku drugie. Jaka jest wobec tego recepta na sukces Sigmy? Jak pokonać konkurentów, wykorzystując „złoty czas” branży PR-owskiej?
RS: Nie przykładam nadmiernej wagi do miejsca w rankingach. Można mieć czołowe miejsce w rankingu przychodów i nie być w stanie obsługiwać tych samych klientów przez dłuższy czas. Można mieć bardzo wysokie przychody i minimalny zysk. Można mieć doskonałe przychody, ale co z tego, jeśli tylko 20 proc. pochodzi z rzeczywistych działań PR. Dla mnie, i to jest odpowiedź na drugą część pytania, liczy się przede wszystkim umiejętność długofalowej pracy z klientami, spełnianie ich oczekiwań – a nie pogoń za coraz to nowymi projektami i miejscem w rankingach.
AŁ: Sigma jest także w czołówce agencji PR pod względem zatrudnianych pracowników. Co czyni Sigmę atrakcyjnym pracodawcą?
RS: Myślę, że kilka rzeczy: to, że mamy już ponad 17-letnie doświadczenie, że od lat jesteśmy jedną z wiodących firm w branży, że zdobywamy polskie i międzynarodowe nagrody i że zatrudnienie w Sigmie to szansa na pracę z największymi w świecie i w Polsce firmami. Także w siedzibach tych firm – ponieważ co roku delegujemy kilku naszych pracowników, aby przez część tygodnia pracowali u klienta, dzięki czemu uczą się pracy w dużej korporacji. No i pewnie to, że oferujemy wszystkim przejrzystą ścieżkę awansu, od początkującego junior account executive po account directorów.
AŁ: Jak walczyć z jedną z najważniejszych bolączek branży – dużą rotacją? Jaką politykę w tym zakresie prowadzi Sigma?
RS: Wydaje mi się, że z rotacją pracowników przy obecnej koniunkturze nie da się walczyć. To w końcu wolny rynek i pracownik samodzielnie podejmuje decyzję. Oczywiście, można próbować zatrzymać dobrego pracownika, np. podwyższając wynagrodzenie, ale jaka jest gwarancja, że za 3 miesiące ktoś nie złoży jemu/jej jeszcze lepszej oferty? W ramach ZFPR zobowiązaliśmy się do nieprowadzenia bezpośredniej wzajemnej rekrutacji pracowników, ale jak ktoś chce, to tę zasadę i tak obchodzi w ten czy inny sposób. Na szczęście do nas aplikuje tak wiele osób, że zawsze mamy możliwość wyboru najlepszych.
AŁ: Konkurencja w PR jest duża, jaką wobec tego macie Państwo strategię na utrzymanie pozycji lidera branży?
RS.: Same przychody i oparte na nich miejsce w rankingach nie jest dla mnie celem samym w sobie. Najważniejsze jest utrzymanie długofalowych relacji z klientami. A jeśli chodzi o wyniki finansowe – polepszenie rentowności. W ostatnich 2 latach musieliśmy zrezygnować z obsługi niektórych klientów, co z pewnością przełożyło się na przychody, ale za to nasz zysk netto wzrósł trzykrotnie
AŁ: I na koniec, co poradzilibyście Państwo innym agencjom, aspirującym do ścisłej czołówki?
RS: Pewnie będę nudny, ale powiem to samo: nie jest ważne miejsce we wciąż niedoskonałych rankingach, lecz to, aby umieć zatrzymać klientów, dobrze spełniając ich oczekiwania. Oczywiście dla mniejszych agencji równie ważne jest zdobywanie nowych klientów, bo to zapewnia rozwój. Na pewnym poziomie jednak trzeba wybierać między liczbą klientów a dobrą pracą, przychodami a zyskami. Jeżeli równowagę w tych kwestiach uda się utrzymać, to agencja ma wszelkie szanse i na zdobycie doskonalej reputacji, i na dobre miejsce w rankingach.
Rozmowa z Anną Hahn – Leśniewską
Aleksandra Łuczak: W rankingu Home&Market za rok 2007 Partner of Promotion uplasowało się na pierwszym miejscu, co względem danych zebranych za 2006 roku przez pismo Press oznacza wielki awans. Jaka jest więc recepta na sukces Partnersów? Jak pokonać konkurentów, wykorzystując „złoty czas” branży PR-owskiej?
Anna Hahn – Leśniewska: Rok 2007 był rzeczywiście bardo dobry dla Partner of Promotion. Udało się nam pozyskać kilka dużych kontraktów. Większość z nich to stali klienci, duże międzynarodowe koncerny i wiodące marki. Wciąż rozwijamy się bardzo szybko i wchodzimy bardzo mocno w nowe obszary, w których dotychczas byliśmy tylko częściowo obecni. To widać po przychodach firmy, które w stosunku do roku ubiegłego wzrosły o ponad 40 %, co uważamy za nasz ogromny sukces. Tak duży skok to nie tylko efekt ostatnich zmian w firmie, ale przede wszystkim zasługa całego zespołu Partnersów. Ich umiejętności pozyskiwania nowych klientów oraz rozwijania współpracy z dotychczasowymi.
AŁ: Co poradzilibyście innym firmom, niewątpliwie waszym konkurentom, które chciałyby powtórzyć wynik Partnersów i znaleźć się w pierwszej trójce?
AHL: Zawsze uważnie obserwujemy i analizujemy sukcesy naszej konkurencji. Warto patrzeć na to, co robi nasza konkurencja, ale nie tylko w Polsce – także w Europie. Jest wiele dobrych przykładów, projektów i inicjatyw i warto z nich korzystać, jeżeli chce się dalej równie intensywnie rozwijać.
AŁ: Partner of Promotion zajmuje także ważne miejsce pod względem liczby zatrudnianych pracowników? Jak wobec tego być dobrym pracodawcą? I w jaki sposób walczyć z problemem rotacji w branży?
AHL: Praca w Partner of Promotion jest od dawna uważana za świetną szkołę dla PR-owców, ponieważ u nas zawsze bardzo dużą wagę przykładaliśmy do jakości usług. Przy bardzo wymagających klientach, z którymi współpracujemy, mamy w jednej agencji liczbę wyzwań, które trudno spotkać gdzie indziej. Dlatego też jest u nas jeden z największych zespołów na rynku i to zespołu związanego z agencją w większości od lat. Kluczowi pracownicy są z nami 5, 10 a nawet 13 lat. To buduje jakość i zaufanie, które doceniają klienci. Myślę, że czas szybkich rotacji w branży PR powoli się kończy. Zmierzamy w kierunku modeli europejskich gdzie specjaliści wiążą się z firmami na lata.
Wcześniej w sprawie rankingu magazynu Press wypowiedzieli się dla PRoto, Adam Łaszyn i Agata Tyszkiewicz