„Największą korzyść ta wizyta przyniosła dziecku, które dostało »Króla lwa«” – tak wizytę Donalda Tuska w jednym z płockich domów komentuje na łamach Polski Dziennika Łódzkiego Wiesław Gałązka. Mieszkaniec Płocka napisał do premiera list, w którym stwierdził, że na PO głosuje bez przekonania, traktując tę partię jako „mniejsze zło”.
Podczas wizyty Tusk wręczył synowi autora listu kolekcję disneyowskich kreskówek. „W tej chwili wyłącznie media ekscytują się takimi zagrywkami PR-owskimi jak wizyty w przeciętnym polskim domu. Jeżeli chodzi o korzyści sondażowe, nie żartujmy, że podobne działania mogą cokolwiek zmienić. To zresztą zaczyna być nudne” – zaznacza Gałązka.
Medialny efekt wizyty premiera może być jeszcze mniejszy, bo zbiegła się ona w czasie z wyjazdem Jarosława Kaczyńskiego na Ukrainę. Jak czytamy, „internet natychmiast zareagował krytycznymi obrazkami, na których porównano prezesa PiS w tłumie protestujących na Majdanie z Tuskiem bawiącym się z synkiem Sochockich”. W odpowiedzi premier po raz pierwszy od trzech tygodni odezwał się na Twitterze, dziękując zarówno Kaczyńskiemu, jak i wiceprzewodniczącym PE Jackowi Protasiewczowi za zaangażowanie w sprawie Ukrainy.
Zdaniem ekspertów to właśnie strategia wobec ukraińskich wydarzeń będzie miała decydujący wpływ na najbliższe sondaże. (ks)