Millenialsi to nie tylko studenci, ale także osoby po trzydziestce, przygotowujące się do objęcia stanowisk zarządczych. Jak informują eksperci HAYS, pracodawcy nierzadko o tym zapominają w swoich strategiach zarządzania zasobami ludzkimi. To zaś może doprowadzić do tego, że stracą dobrych pracowników – przyszłych liderów biznesu. Jest to o tyle niebezpieczne, że przedstawiciele pokolenia Y stają się największą grupą na rynku pracy.
Jak wynika z raportu Deloitte, cytowanego w Hays Journal, 2/3 pokolenia Y na świecie ma zamiar zmienić pracę w ciągu najbliższych 4 lat. W jaki sposób więc zaspokoić potrzeby pracowników 30+ i zatrzymać ich w firmie?
Millenialsi w porównaniu z pokoleniem poprzednim, w większym stopniu cel pracy stawiają przed pieniędzmi. Jak zaznacza Michał Młynarczyk, Managing Director w Hays Poland, „komunikowany zewnętrznie nadrzędny cel organizacji musi być autentyczny i mieć odzwierciedlenie w rzeczywistych jej działaniach. (…) To szczególnie istotne, ponieważ pracownicy zrobią więcej dla firmy, w którą wierzą”. Przedstawiciele pokolenia Y chcą identyfikować się z kulturą organizacyjną firmy, co przekłada się na lojalność wobec niej – szczególnie wśród kadry kierowniczej średniego szczebla.
Dla pokolenia Y atrakcyjna jest możliwość elastycznych lub zdalnych form wykonywania pracy. Jednak bezpośrednia praca w grupie w miejscu pracy przynosi lepsze efekty. „Warto pamiętać, że nie każda organizacja będzie się rozwijać dzięki pełnemu uelastycznieniu zasad pracy. Jednak zarządy firm powinny wypracować rozwiązania, które satysfakcjonowałyby zarówno potrzeby millenialsów, jak i cele firmy” – mówi Młynarczyk.
Okazuje się również, że firmy nie umożliwiają millenialsom rozwijania umiejętności kierowniczych w miejscu pracy. Pracodawcy powinni zatem zagwarantować pracownikom dostęp do kompetencji menadżerskich, robić wszystko, by rotacja na stanowiskach zarządczych była jak najmniejsza.
„Nawet jeśli nie obowiązuje już zależność przełożony-podwładny, to warto utrzymywać pozytywne relacje z byłymi pracownikami firmy. Dzięki temu mogą oni stać się ambasadorami organizacji na rynku pracy lub w przyszłości zdecydować się na powrót” – dodaje Młynarczyk.
(ak)