Start-upy to łakomy kąsek, ale tylko dla początkujących agencji PR. Te z ugruntowaną pozycją są zbyt kosztowne i mało zainteresowane tematem. Dlatego młodym firmom zostaje działanie na własną rękę. Muszą jednak zapomnieć o nadęciu oraz mocno inwestować w media i networking.
Start-upy zdecydowanie wyróżnia świeżość. To właśnie „nowa jakość” sprawia, że stosunkowo łatwo im swoimi produktami czy usługami zainteresować media. Na tę pokusę nie pozostają obojętne równie „świeże” agencje, bo są dzięki temu w stanie dość szybko i relatywnie niskim kosztem przygotować case study, które przyda się w przyszłości. Generalnie jednak nowo powstałe przedsiębiorstwa są osamotnione, bo dla agencji współpraca z nimi to „nie jest dobry biznes”. Uważa tak Szymon Sikorski, prezes zarządu agencji Publicon. Według niego kontrakty mogą mieć co najwyżej charakter projektowy, bo zatrudnienie fachowców od PR na stałe to niemały wydatek, zwłaszcza, gdy liczy się każda złotówka.
Jeśli nie agencja, to co?
Sikorski poleca w tym wypadku budowanie własnych kompetencji PR. Twierdzi, że to dobra inwestycja. Takie podejście odradza Bartłomiej Juszczyk, CEO Agencji Marketingu Zintegrowanego Grupy Adweb: „Bazuje ono najczęściej na dość banalnych i błędnych przekonaniach co do grupy docelowej, jak również pozbawione jest specyfiki działań marketingowych czy public relations w internecie”. Zaznacza, że wszystko zależy od przypadku, a podstawą powinna być gruntowana analiza. Lecz z jego praktyki wynika, że promowanie bytów internetowych, zwłaszcza takich, które naprawdę nie wyróżniają się szczególnie kreatywnym pomysłem, a są po prostu solidnymi portalami/vortalami, nie zawsze jest możliwe za pomocą narzędzi PR. A przynajmniej nie wszystkich.
Z agencją czy bez niej, najważniejszy jest wizerunek. „Rynek jest homogeniczny i nie lubi nisz, zawsze jest najmniej kilka produktów/usług o zbliżonych parametrach. Wygra ten produkt, który potrafi narobić najwięcej szumu dookoła siebie” – zaznacza Sikorski. Dobrze zatem, gdy młode firmy podkreślają unikatowe wartości produktu/usługi i w tym obszarze non stop szukają przewagi konkurencyjnej. Druga kwestia, to budowanie zaufania, co dla firmy w fazie wzrostu nie jest wcale proste. Warto postawić wówczas na doświadczenie zespołu i obsługę klienta. Istotna jest też dywersyfikacja narzędzi – korzystanie z media relations, mediów społecznościowych i komunikacji bezpośredniej. Ilona Grzywińska, konsultant PR i social media (Webkomunikacja.pl), wspomina w tym miejscu o tym, by skupić się na rozwoju produktu – chodzić na eventy i konferencje branżowe, polecać produkt znajomym. „Jeżeli jest dobry i dostarcza wartości, jego popularność będzie rosła samoistnie” – mówi. Doradza poza tym kontakty z blogerami, którzy są bardziej otwarci na współpracę ze start-upami niż media tradycyjne. „Dla dziennikarza fakt, że coś powstało, nie jest newsem. Newsem jest to, że produkt podoba się użytkownikom i zyskuje popularność. Dlatego dobrą strategią jest soft launch w mediach społecznościowych i po dwóch – trzech miesiącach, kiedy projekt nabierze rumieńców, przedstawienie go mediom tradycyjnym, jak radio, prasa, telewizja” – dodaje.
Innowacyjnie, ale nie z nadęciem
Dla Juszczyka, poza media relations, przydatny jest buzzmarketing – „świetne narzędzie, ale również wymaga oceny, czy stosowane ma być permanentnie czy doraźnie” – ocenia. Virale – „chętnie, byle przemyślane, bo nie wystarczy zrobić »niby-śmiesznego filmiku«”. Plus działanie w wyszukiwarkach, ale „tylko ze specjalistami”. Podobnie SEO PR. Na tym według niego start-upy oszczędzać nie mogą. Poza tym w grę wchodzą rozbudowane kampanie komunikacyjne – „tylko z agencją, bo najczęściej brakuje czasu na szukanie synergii”. Zawsze w takiej sytuacji sprawdzi się (niekiedy lepiej od PR-u) skuteczny networking, którego twarzą będzie wybrany pracownik firmy lub jej właściciel. „Start-upy powinny pamiętać, że w znakomitej mierze wizerunek ich produktów/usługi tworzy wizerunek ludzi, którzy za produktem stoją” – podkreśla równie mocno Sikorski. Element niezbędny to charyzma i ciekawa historia do opowiedzenia – wtrąca z kolei Grzywińska.
Przede wszystkim liczy się jednak konkret. Najważniejsze dla dziennikarzy i liderów opinii jest: to, co daje produkt/usługa, czym się wyróżnia na rynku i jaki zespół odpowiada za jego kreację. „To wszystko musi być opakowane w tzw. »story«, które stoi za produktem i sprawia, że staje się on »lepki« dla mediów. Mówienie o tym, że nasz produkt jest niesamowity i innowacyjny, zniechęca” – zdradza przedstawicielka Webkomunikacji.pl. Do porzucenia nadmiernej mitomanii i nadęcia zachęca też CEO Adweb. Zaleca pokorę i świadczenie o swojej marce faktami, a nie udowadnianiem, że jest super. W przeciwnym wypadku firmę spotka kompromitacja i brak zainteresowania. Doraźne i przypadkowe działania przynoszą tylko zażenowanie. (es)