Przedstawiciele agencji PR są zgodni, że komentarz kryzysowy TVN był na miejscu. Z jednym zastrzeżeniem – pojawił się za póżno. „Jest to też przykład takiego oświadczenia, które Anglicy nazywają too little, too late (za mało i za późno)” – zauważa Zbigniew Lazar, prezes Modern Corp.
W wydanym we wtorek oświadczeniu, TVN przyznał, że w stacji dochodziło do mobbingu i molestowania seksualnego i poinformował, że ze skutkiem natychmiastowym kończy współpracę z Kamilem Durczokiem. Jednak w samej treści komunikatu nie padło żadne bezpośrednie stwierdzenie, że „działań niepożądanych” dopuszczał się sam redaktor. O formę komunikatu, strategię stacji i o tym, czy Kamil Durczok ma szansę na medialny powrót zapytaliśmy Zbigniewa Lazara, Grzegorza Millera i Przemysława Mitraszewskiego.
Zbigniew Lazar, prezes i założyciel ModernCorp
Oświadczenie stacji TVN sprawia wrażenie, jakby było napisane przez prawników, a nie zawodowego PR-owca. Z punktu widzenia przekazu jest ono bardzo nieskładne – informuje, że były przypadki mobbingu, ale nie zdradza nic więcej. Za obopólną zgodą TVN rozstaje się z redaktorem Kamilem Durczokiem, nie podając powodów tej decyzji. Nic nie mówiąc wprost, komunikat może rodzić więcej podejrzeń niż je rozwiewać. Jest to też przykład takiego oświadczenia, które Anglicy nazywają „too little, too late” (za mało i za późno). Jest również niepotrzebny, gdyż w sytuacji, gdy atmosfera wokół tej sprawy zaczęła już w pewien sposób przycichać, nagle wydano z siebie jakiś dźwięk, który przywraca całą pamięć o tej „aferze”.
Czy Kamil Durczok ma szansę na medialny powrót? Gdyby patrzeć na to tylko z punktu widzenia zawodowego to nie powinien mieć żadnych szans. Jego nazwisko pojawiło się w tym bardzo niefortunnym oświadczeniu TVN-u w kontekście mobbingu. Jednak dużo zależy od tego, czy jest on w swoim zawodzie lubiany oraz czy ma w nim przyjaciół, którzy będą w stanie mu zaufać. Powroty są możliwe, o czym świadczą przypadki wielu innych gwiazd. Show business się kręci, a sposób pracy Kamila Durczoka bardziej przypominał show business niż klasyczne dziennikarstwo.
Grzegorz Miller, prezes MillerMedia Communications
Uważam, że komentarz kryzysowy TVN jest jak najbardziej na miejscu i prawidłowy. Zawiera krótką informację o stanie faktycznym (ustalenia komisji), podjęte kroki (rozwiązanie umowy z dziennikarzem oraz zadośćuczynienie ofiarom mobbingu) oraz o planach na przyszłość (lepsza kontrola). To, czego komunikat nie zawierał, a czego zapewne oczekiwali obserwatorzy, to określenie wprost winy Kamila Durczoka, natomiast moim zdaniem nie było to tu konieczne.
Przemysław Mitraszewski, Managing Partner, Lighthouse Consultants
Nie spodziewałem się niczego innego, chyba że tego, że komunikat nazwie rzeczy po imieniu. Konkluzja jest zgodna z oczekiwaniami opinii publicznej, a oświadczenie pokazuje, że coś było na rzeczy. Można powiedzieć, że w zaistniałej sytuacji działania stacji były modelowe, za wyjątkiem jednej rzeczy – za długo to trwało. Komisja powinna działać sprawnie i zakończyć swoje działania po kilku dniach, a nie paru tygodniach. Kamil Durczok już nie pracuje w stacji i tym zamyka jeden z tematów. W oświadczeniu pojawiła się też propozycja rekompensaty dla osób, które zostały poszkodowane i wydaje się, że główne zarzuty zostały zaadresowane i na nie jest odpowiedź.
Jednoznacznie nie da się odpowiedzieć natomiast kiedy i czy nastąpi powrót Kamila Durczoka do życia medialnego. Dzisiaj tego nie widzę, ale jak pokazują inne przypadki, po paru latach ludzie wybaczają. Tu też jest jeszcze coś takiego, że po pewnym czasie robi nam się człowieka najzwyczajniej w świecie szkoda, że jest na tzw. „oucie”. Na dzień dzisiejszy taki powrót jest jednak absolutnie niemożliwy.
(mw)