Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
0:00
-:--
1x
Szybkość odtwarzania
0.5
0.6
0.7
0.8
0.9
1
1.1
1.2
1.3
1.5
2
Studenci polskiej uczelni zaliczyli przedmiot na Snapchacie. snapchat w ostatnich miesiącach kojarzył się między innymi ze słabymi wynikami na giełdzie oraz zmodyfikowanymi zdjęciami , które wgrywali potencjalni studenci uniwersytetu wrocławskiego do systemu rejestracji. z popularnej aplikacji korzystać można jednak w inny sposób – na snapchacie da się prowadzić również zaliczenia przedmiotów. uczelnia łazarskiego chciała uniknąć rozdźwięku między tematem przedmiotu – social media – a formą jego zaliczenia. żeby nie przeprowadzać typowego testu pisemnego, poproszono studentów o wczucie się w rolę osoby prowadzącej konto uczelni na snapchacie i stworzenie snapów na jej temat. wszystko miało być przesłane do prowadzącego przedmiot, który miał na bieżąco oceniać twórczość podopiecznych. marcin żukowski – pomysłodawca formy zaliczenia oraz team leader w hatak media – uważa, że dzisiejsza szkoła nie jest do końca przystosowana do otaczającej ją rzeczywistości. „najlepszym tego dowodem jest stosunek do nowych technologii” – opisuje na swoim blogu cyfrowy tubylec. „jeśli już mówi się o nich w kontekście szkoły, to negatywnie: że młodzi nie rozmawiają ze sobą, bo siedzą w smartfonach, że nie czytają, bo siedzą w smartfonach i tak dalej” – wyjaśnia. „nie uważam, że lekiem na całe zło polskiej edukacji są nowe technologie” – zastrzega żukowski i dodaje, że to nie one stanowią główny problem. „to nie przez smartfony nauczyciele nie potrafią zainteresować dzieci. dobra zmiana w edukacji nie polega na tym, że będziemy organizować sprawdziany na snapie, lekcje na fejsie i zacznie to działać. chodzi o coś innego” – twierdzi. żukowski ma na myśli budowanie relacji z uczniami i nowe sposoby na pobudzenie ich kreatywności. jednym z nich miało być właśnie zaliczenie przedmiotu za pośrednictwem snapchata. dlaczego akurat ta aplikacja? według pomysłodawcy – tak było najwygodniej. mimo że podobne funkcje oferował też instagram, wybór padł jednak na snapchata, ponieważ każdy miał go na swoim smartfonie. studenci, jak podaje żukowski, sami dobrali się w grupy i zaczęli snapować. mieli do dyspozycji całą przestrzeń uczelni – ich zadaniem było pokazanie jej w atrakcyjny sposób. oceniane były głównie zaangażowanie i kreatywność. „wszyscy zdali” – przyznaje żukowski. „nie ma nic lepszego dla wykładowcy niż zaangażowani studenci. to udało się osiągnąć i jestem z tego dumny” – dodaje. czytaj więcej:studenci „nowego pr-u” opracowali kompleksową kampanię public relations dla fundacji poland business run. (mp).
Snapchat w ostatnich miesiącach kojarzył się między innymi ze słabymi wynikami na giełdzie oraz zmodyfikowanymi zdjęciami, które wgrywali potencjalni studenci Uniwersytetu Wrocławskiego do systemu rejestracji. Z popularnej aplikacji korzystać można jednak w inny sposób – na Snapchacie da się prowadzić również zaliczenia przedmiotów.
Uczelnia Łazarskiego chciała uniknąć rozdźwięku między tematem przedmiotu – social media – a formą jego zaliczenia. Żeby nie przeprowadzać typowego testu pisemnego, poproszono studentów o wczucie się w rolę osoby prowadzącej konto uczelni na Snapchacie i stworzenie snapów na jej temat. Wszystko miało być przesłane do prowadzącego przedmiot, który miał na bieżąco oceniać twórczość podopiecznych.
Marcin Żukowski – pomysłodawca formy zaliczenia oraz Team Leader w Hatak Media – uważa, że dzisiejsza szkoła nie jest do końca przystosowana do otaczającej ją rzeczywistości. „Najlepszym tego dowodem jest stosunek do nowych technologii” – opisuje na swoim blogu Cyfrowy Tubylec. „Jeśli już mówi się o nich w kontekście szkoły, to negatywnie: że młodzi nie rozmawiają ze sobą, bo siedzą w smartfonach, że nie czytają, bo siedzą w smartfonach i tak dalej” – wyjaśnia.
„Nie uważam, że lekiem na całe zło polskiej edukacji są nowe technologie” – zastrzega Żukowski i dodaje, że to nie one stanowią główny problem. „To nie przez smartfony nauczyciele nie potrafią zainteresować dzieci. Dobra zmiana w edukacji nie polega na tym, że będziemy organizować sprawdziany na Snapie, lekcje na Fejsie i zacznie to działać. Chodzi o coś innego” – twierdzi.
Żukowski ma na myśli budowanie relacji z uczniami i nowe sposoby na pobudzenie ich kreatywności. Jednym z nich miało być właśnie zaliczenie przedmiotu za pośrednictwem Snapchata. Dlaczego akurat ta aplikacja? Według pomysłodawcy – tak było najwygodniej. Mimo że podobne funkcje oferował też Instagram, wybór padł jednak na Snapchata, ponieważ każdy miał go na swoim smartfonie.
Studenci, jak podaje Żukowski, sami dobrali się w grupy i zaczęli snapować. Mieli do dyspozycji całą przestrzeń uczelni – ich zadaniem było pokazanie jej w atrakcyjny sposób. Oceniane były głównie zaangażowanie i kreatywność.
„Wszyscy zdali” – przyznaje Żukowski. „Nie ma nic lepszego dla wykładowcy niż zaangażowani studenci. To udało się osiągnąć i jestem z tego dumny” – dodaje.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności
Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
Studenci polskiej uczelni zaliczyli przedmiot na Snapchacie. snapchat w ostatnich miesiącach kojarzył się między innymi ze słabymi wynikami na giełdzie oraz zmodyfikowanymi zdjęciami , które wgrywali potencjalni studenci uniwersytetu wrocławskiego do systemu rejestracji. z popularnej aplikacji korzystać można jednak w inny sposób – na snapchacie da się prowadzić również zaliczenia przedmiotów. uczelnia łazarskiego chciała uniknąć rozdźwięku między tematem przedmiotu – social media – a formą jego zaliczenia. żeby nie przeprowadzać typowego testu pisemnego, poproszono studentów o wczucie się w rolę osoby prowadzącej konto uczelni na snapchacie i stworzenie snapów na jej temat. wszystko miało być przesłane do prowadzącego przedmiot, który miał na bieżąco oceniać twórczość podopiecznych. marcin żukowski – pomysłodawca formy zaliczenia oraz team leader w hatak media – uważa, że dzisiejsza szkoła nie jest do końca przystosowana do otaczającej ją rzeczywistości. „najlepszym tego dowodem jest stosunek do nowych technologii” – opisuje na swoim blogu cyfrowy tubylec. „jeśli już mówi się o nich w kontekście szkoły, to negatywnie: że młodzi nie rozmawiają ze sobą, bo siedzą w smartfonach, że nie czytają, bo siedzą w smartfonach i tak dalej” – wyjaśnia. „nie uważam, że lekiem na całe zło polskiej edukacji są nowe technologie” – zastrzega żukowski i dodaje, że to nie one stanowią główny problem. „to nie przez smartfony nauczyciele nie potrafią zainteresować dzieci. dobra zmiana w edukacji nie polega na tym, że będziemy organizować sprawdziany na snapie, lekcje na fejsie i zacznie to działać. chodzi o coś innego” – twierdzi. żukowski ma na myśli budowanie relacji z uczniami i nowe sposoby na pobudzenie ich kreatywności. jednym z nich miało być właśnie zaliczenie przedmiotu za pośrednictwem snapchata. dlaczego akurat ta aplikacja? według pomysłodawcy – tak było najwygodniej. mimo że podobne funkcje oferował też instagram, wybór padł jednak na snapchata, ponieważ każdy miał go na swoim smartfonie. studenci, jak podaje żukowski, sami dobrali się w grupy i zaczęli snapować. mieli do dyspozycji całą przestrzeń uczelni – ich zadaniem było pokazanie jej w atrakcyjny sposób. oceniane były głównie zaangażowanie i kreatywność. „wszyscy zdali” – przyznaje żukowski. „nie ma nic lepszego dla wykładowcy niż zaangażowani studenci. to udało się osiągnąć i jestem z tego dumny” – dodaje. czytaj więcej:studenci „nowego pr-u” opracowali kompleksową kampanię public relations dla fundacji poland business run. (mp).