Za trzy lata w Krakowie odbędą się Światowe Dni Młodzieży z udziałem papieża (w 2016 roku również Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury). Teraz Kraków i Małopolska mają trzy lata na promowanie się wśród ludzi młodych, wykorzystując choćby jeden z wciąż najbardziej skutecznych kanałów komunikacji, jakim jest kościelna „ambona”. Warto również postawić na internet, choćby Facebook czy sieć Google, dzięki którym bardzo łatwo można dotrzeć do konkretnej grupy docelowej, choćby do uczestników tegorocznych ŚDM (przeprowadzając już teraz monitoring sieci, z którego dowiemy się np. jakiego typu atrakcje są najmilej widziane przez osoby biorące udział w ŚDM, jakie wymagania mają odnośnie standardów i cen za noclegi czy wyżywienie i na podstawie tych danych przygotowywać dla nich ofertę, a także działania marketingowe czy PR-owe).
Przez te trzy lata można nie tylko promować się i przygotowywać pod kątem infrastrukturalnym, ale również organizować szereg wydarzeń, które już teraz pozwolą miastu zarabiać, zwłaszcza, że samej marki budować już nie musi, gdyż Kraków jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych w Europie i na świecie polskich marek.
Bez wątpienia Kraków posiada wszystkie atuty, aby na Światowych Dniach Młodzieży dużo więcej zarobić, niż wydać na ich organizację i to nie tylko w samym 2016 roku, ale już dziś. Władze samorządowe i jednostki odpowiedzialne za turystykę, muszą zrobić wszystko, aby mimo tego, iż ŚDM oficjalnie trwają tylko kilka dni, mogły trwać kilka lat. Zwłaszcza, że prawdopodobnie jeszcze w tym roku Jan Paweł II zostanie ogłoszony świętym, a to już pierwsze, bardzo istotne wydarzenie, które pozwoli ściągnąć do Krakowa rzesze turystów/pielgrzymów.
Pamiętajmy, że w kulminacyjnych momentach tegorocznych ŚDM w Brazylii uczestniczyło nawet 3 mln osób. One gdzieś jedzą, śpią, kupują pamiątki, zwiedzają, a także bawią się. To konkretne i ogromne pieniądze dla Krakowa, Małopolski i całego kraju. Warto więc nie zmarnować tej kolejnej szansy na zarobienie pieniędzy, ale także i wzmacnianie naszej marki – pokazując, że nie jesteśmy wcale konserwatywnym, katolickim i mało „sexi” krajem, ale państwem na wskroś europejskim, otwartym, młodym i cały czas się rozwijającym. Ważne, abyśmy wyrwali się z bardzo schematycznego myślenia o wydarzeniach o charakterze religijnym. Przecież ma do nas przyjechać młodzież. Normalni ludzie. Spontaniczni i radośni, a nie przygnębieni pątnicy w zgrzebnych workach. Inaczej Polska i świat wyglądał na początku lat ’90 XX wieku, gdy byliśmy organizatorem ŚDM, a inaczej dziś, więc włączmy kreatywność i nie przenośmy doświadczeń sprzed 20 lat na współczesne realia.
Robert Stępowski, ekspert marketingu miejsc, dyrektor zarządzający agencji ROSTER Consulting