Odpowiedź na pytanie: „co powinien zrobić Kaczyński, by zwiększyć przewagę nad Tuskiem?” jest prosta i trudna zarazem.
Prosta, bo da się ująć w kilku słowach – powinien zmienić sposób komunikacji (w wersji minimum – chociaż zacząć się uśmiechać), co pozwoliłoby mu na dotarcie ze swoim przekazem do nowych – na razie jeszcze niezdecydowanych – wyborców. Kilka razy już takiego rozwiązania próbował i za każdym razem Polacy to kupowali.
No, ale tu właśnie pojawia się trudność. Jak mawiają starzy palacze: rzucanie palenia?! Przecież to proste, tyle razy próbowałem i zawsze mi się udawało. W przypadku Kaczyńskiego, wszystkie próby „ocieplenia” jego wizerunku wcześniej czy później kończyły się powrotem do punktu wyjścia. Prezesa PiS zmienić już po prostu się nie da i to z różnych powodów: wieku, charakteru, itp. Nie ma też już w jego otoczeniu nikogo, kto mógłby go zmienić (i chyba już też nikogo, kto odważyłby się mu to zaproponować). I ostatnia kwestia – nie ma też po co go zmieniać. Zmiana wizerunku niesie ze sobą zawsze ryzyko utraty dotychczasowych sympatyków i niepozyskania nowych. Warto też pamiętać o efekcie Ottingera. Gra w jego przypadku nie jest warta świeczki.
Jedyna racjonalna w tym przypadku rada, to medialne i publiczne „ukrycie” Prezesa przez jego otoczenie oraz umiejętne, oszczędne „dozowanie” jego obecności na scenie politycznej. To może, ale nie musi przynieść pożądany efekt. Trzeba bowiem pamiętać, że w odczuciu wyborców: Kaczyński = Prawo i Sprawiedliwość, ale PiS to zbiór wielu różnych polityków, którzy mają też wpływ na postrzeganie partii. Tym samym mają oni też i wpływ na postrzeganie swojego lidera, który „firmuje” swoim nazwiskiem ich poczynania.
Wojciech Szalkiewicz, specjalista ds. marketingu politycznego