Źle planowane przetargi i deprecjacja profesjonalnego doradztwa public relations – jak wskazuje Grzegorz Szczepański, CEO w Hill+Knowlton Strategies, to skutki złego postrzegania branży PR, która dziś traktowana jest głównie jako „sztuka politycznej manipulacji”. Co to za biznes? – pyta na łamach miesięcznika Press.
W felietonie Grzegorz Szczepański pisze także, że to ostatnia szansa dla PR-owców, by uruchomić działania, mające poprawić obecny wizerunek tego zawodu. Tak, by każdy etatowy polityk czy dziennikarz nie „wycierał sobie gęby pojęciem public relations zawsze, ilekroć ma zamiar w prosty sposób zdyskredytować populistyczne zachowania swoich przeciwników” – dodaje.
Jednym z problemów, które będą utrudniać ten proces są zle planowane przetargi na usługi PR i fakt, że przedstawiciele korporacji „spłycają zadania konkursowe do porównawczej analizy cen nadesłanych prac”. CEO Hill+Knowlton powraca także do często omawianego tematu nieodpłatnego wykorzystania zasobów intelektualnych agencji. I przy tym pyta: „Hej, ludzie z agencji, rozumiem pragnienie pracy dla ikonowych marek, ale gdzie chcecie być za pięć-siedem lat? Na zasiłku?”.
Po drugie, bolączką PR-owców jest w opinii autora deprecjacja profesjonalnego doradztwa public relations. „Nie umiem zrozumieć, dlaczego polskie korporacje są w stanie zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych za projekt pozwu, a nie chcą odpowiednio wynagrodzić renomowanej agencji PR” – kontynuuje. Szczepański uważa, że to ostatni czas na reakcję i apeluje, by oddać profesji public relations „godne miejsce jako nauce budowania porozumienia pomiędzy różnymi grupami interesów”. (mw)