Grzegorz Szczepański, prezes Związku Firm Public Relations, udzielił wywiadu tygodnikowi „Polityka”. „Politycy nie poszukują profesjonalnego piaru” – mówi w nim, przekonując dziennikarza, że większość działań w ramach kampanii wyborczych różni się od pracy agencji PR, a w sztabach działają nie PR-owcy, a spin doktorzy lub urzędnicy.
„Okienko wyborcze dla polityka otwiera się raz na cztery lata, co sprawia, że jego oceny – (…) przy pomocy kartki do głosowania – możemy dokonać dość rzadko. Zupełnie inaczej jest w świecie biznesu, gdzie konsumenci głosują codziennie przy półkach sklepowych. W polityce wszystko rozgrywa się w ciągu kilku miesięcy kampanii, co rodzi pokusę, żeby korzystać z przeróżnych technik, które bardzo mało mają wspólnego z piarem, ponieważ są nastawione na wywołanie wybitnie krótkoterminowego efektu” – mówi w wywiadzie Szczepański.
Prezes ZFPR-u otrzymał też pytania o słaby wizerunek branży PR. Tłumaczył go m.in. niskim progiem wejścia do branży, który nie wymaga „legitymowania się wykształceniem czy formalnymi uprawnieniami”. Przyznał też, że w branży wciąż istnieją praktyki polegające na umyślnym psuciu reputacji konkurencyjnych firm, choć – według słów CEO Hill+Knowlton Strategies Poland – „do dużych agencji PR nikt się dziś z takimi zleceniami nie zwraca”.
„Chodzi o to, by wyraźnie rozróżniać, co jest dezinformacją, propagandą, rozgłosem, obmową czy pospolitym kłamstwem, i nie traktować tego jako form PR” – odpowiedział natomiast na stwierdzenie dziennikarza, że zły wizerunek branży PR jest paradoksem. (mp)