5 lutego 2020 roku kandydat na Prezydenta RP Szymon Hołownia opublikował swój pierwszy spot wyborczy. Znalazły się w nim dwie sceny, które wywołały burzę wśród internautów i polityków.
W filmie Hołownia wyraża swoje zdanie o złym wpływie polityki i kłamstw jej przedstawicieli na społeczeństwo. W jednej z kolejnych sekwencji opowiada o tym, co będzie robić dla kraju, jeśli wygra wybory. Kontrowersje wzbudził fragment, w którym kandydat na prezydenta mówi: „Będziemy walczyć o każde drzewo. Nie tylko jedno”. W czasie tych słów na ekranie pojawia się zbliżenie na brzozę, a następnie przelatujący papierowy samolocik. Wielu internautów stwierdziło, że sceny te nawiązują do katastrofy smoleńskiej.
Źródło: twitter.com/DariuszSmo
Internet zalała fala komentarzy oburzonych internautów oraz przedstawicieli mediów i polityki. Głos zabrali m.in. Barbara Nowacka (członkini Kolacji Obywatelskiej; córka jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej), Władysław Kosiniak-Kamysz (przewodniczący PSL; kandydat na prezydenta), Rafał Bochenek (członek PiS-u) i Andrzej Hrechorowicz (były fotograf prezydenta Andrzeja Dudy).
Źródło: twitter.com/barbaraanowacka
Źródło: twitter.com/KosiniakKamysz
Źródło: twitter.com/RafalBochenek
Źródło: twitter.com/a_hrechorowicz
Źródło: twitter.com/UlkaSo
Parę godzin po publikacji spotu Hołownia krótko odniósł się do sytuacji w mediach społecznościowych. „Nie przyszłoby mi do głowy, by sprawdzać gatunki drzew w moim spocie” – napisał kandydat na prezydenta. Dodał również, że zawsze będzie pamiętał o ofiarach katastrofy smoleńskiej, wśród których byli jego znajomi.
Źródło: twitter.com/szymon_holownia
Wpis także nie spodobał się internautom, którzy wytykali mu, że „udaje idiotę” i nie powinien twierdzić, że brzoza w spocie znalazła się przypadkiem.
Źródło: twitter.com/szymon_holownia
Następnego dnia w godzinach porannych spot został usunięty z mediów społecznościowych Szymona Hołowni. Przed południem na Twitterze kandydat na prezydenta opublikował oficjalne oświadczenie. „Spot, który wczoraj opublikował mój sztab, wzbudził kontrowersje. Nagrywając (…) w ogóle nie dostrzegłem w nim aluzji do Smoleńska, nie zwróciłem uwagi na to, czy w tle mojej narracji pokazywana jest brzoza, czy inne drzewo, nie zauważyłem nieszczęsnego papierowego samolotu – mi ów film opowiadał inną historię” – czytamy w oświadczeniu. Hołownia napisał także, że rozumie tych, którzy takie aluzje dostrzegli oraz liczy się z ich głosem i odczuciami.
Źródło: twitter.com/szymon_holownia
Pod oświadczeniem pojawia się coraz więcej komentarzy – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Niektórzy internauci doceniają przeprosiny i szybkie załatwienie sprawy, a inni oskarżają go za to o zrzucanie winy na swój sztab. Część z nich sugeruje nawet, że Hołownia przyjął narrację w stylu TVN-u (gdzie pracował jako prezenter przez wiele lat), który w styczniu 2020 roku przechodził kryzys związany z rasistowskimi wypowiedziami o koreańskim wokaliście.
Źródło: twitter.com/szymon_holownia
(ak)
Zdjęcie główne: twiiter.com/szymon_holownia