TikTok chce usuwać wideo Donalda Trumpa, które zdaniem platformy mogło nawoływać do dalszych zamieszek w USA, mimo że Trump nie ma konta w aplikacji – podaje techcrunch.com.
Jak podawało wcześniej PRoto.pl, publikacja miała związek z wtargnięciem części sympatyków Trumpa do budynku Kongresu w Waszyngtonie (6 stycznia 2021 roku), podczas toczącego się tam posiedzenia mającego ostatecznie uznać wygraną Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Pisaliśmy, że polityk w nagraniu miał nawoływać protestujących do zaprzestania swoich działań, jednak równocześnie zaznaczając, że wybory zostały sfałszowane.
Czytaj więcej: Zamieszki w Kapitolu: Facebook, YouTube i Twitter ograniczają wideo Trumpa
TikTok dołącza do innych portali społecznościowych i również reaguje na zaistniałą sytuację. Dowiadujemy się, że aplikacja będzie nie tylko usuwała filmy z przemówieniem polityka, ale również postara się ograniczać hashtagi używane przez uczestników zamieszek, jak np. #stormthecapitol czy #patriotparty. Platforma tłumaczy swoje działanie brakiem akceptacji dla szerzenia dezinformacji wśród swoich użytkowników czy brakiem zezwolenia na nawoływanie do nienawiści.
Dalej czytamy jednak, że TikTok wyraża zgodę na publikacje twórców, którzy będą chcieli komentować i przedstawiać faktyczne informacje w kwestii wyborów prezydenckich w USA, o ile nie będą one wspierały zamieszek. Źródło informuje też, że aplikacja pozwoli oprócz tego na m.in. zachowanie niektórych filmów przedstawiających manifestacje, które miały miejsce w Kapitolu – chodzi tu o materiały potępiające przemoc lub pochodzące od agencji prasowych.
Oprócz tego techcrunch.com pisze, że podeście aplikacji do moderowania treści jest dość rygorystyczne względem innych sieci społecznościowych, przez co serwis jest oskarżany o cenzurę i bycie zbyt „agresywnym w stosunku do treści wartych opublikowania”. Jak czytamy, niektórzy użytkownicy, w obawie przez zbanowaniem ich materiału, stosują w swoich wpisach m.in. literówki czy zakodowany język lub zapraszają swoich widzów np. na Instagram, gdzie zawartość postów „jest mniej kontrolowana”.
Jak przekazuje źródło, TikTok nie zamierza jednak rezygnować ze swojej polityki bezpieczeństwa. (kd)