„Świadczy to o braku profesjonalizmu ze strony prezydenta. Nie można przekładać własnych emocji i frustracji na takie oświadczenia. Prezydent jest przecież odpowiedzialny nie tylko za swój własny wizerunek, ale i całego miasta” – tak Sergiusz Trzeciak na łamach Głosu Pomorza skomentował ostatnie wystąpienie prezydenta Słupska, który zaatakował radnych miejskich nawołujących do jego odwołania.
Trzeciak, w rozmowie z dziennikiem, zaznacza, że używanie argumentów ad personam wystawia prezydentowi złe świadectwo. „Mówiąc wprost, takich rzeczy się nie robi. Jeśli chce się być postrzeganym profesjonalnie, to zawsze trzeba zachowywać dystans i nie działać pod wpływem wzburzenia emocjonalnego” – powiedział. Na wzmiankę dziennikarza, że kilka dni po pierwszym oświadczeniu wydano kolejne, przyznał: „Tak, w którym prezydent miasta przeprasza za to, co powiedział i jednocześnie się usprawiedliwia”. Ale zaraz potem podkreślił: „Mówi, że może i nie powinien używać emocjonalnego języka, ale wszystko to, co powiedział i tak jest zgodne z prawdą. Znów te same osoby mogły poczuć się urażone. Jeśli ktoś jest radnym, to też pełni funkcję publiczną, ale wyborcy takiej osobie wybaczają znacznie więcej. Prezydentowi miasta już nie”.
Co według specjalisty powinien zrobić Maciej Kobyliński? „Już za drugim razem powinien był przeprosić i nie brnąć w to dalej. Ja bym na jego miejscu nie eskalował konfliktu. Nie wracał do tematu. To ewidentnie była wpadka” – zaznacza. W tej sytuacji jego zdaniem lepiej będzie, jeśli wyborcy o tym niefortunnym oświadczeniu jak najszybciej zapomną. „Nie mam jednak złudzeń. Tego, co zrobił, nie zapomną mu z pewnością radni. Nie wiem, na ile silna jest skala tego konfliktu, ale po takich oskarżeniach radni będą tym bardziej działać na rzecz jego odwołania” – skomentował Trzeciak. I dodał na koniec: „Jeśli okaże się, że to, co napisał w oświadczeniu prezydent, znajduje istotne uzasadnienie, to może to wzmocnić jego pozycję w kampanii referendalnej. Niektórzy wyborcy pomyślą, że prezydent miał rację. Ale to kampania negatywna ocierająca się o tak zwany czarny PR”. (es)