Prezydent Turcji podpisał ustawę, która zezwala na blokowanie stron przez tamtejszy rząd bez nakazu sądowego. Zaś dostawcy internetu mają obowiązek zbierania danych o aktywności swoich klientów w sieci – czytamy w natemat.pl.
Abdullah Gul, prezydent Turcji, podpisał ustawę umożliwiającą blokowanie stron, których treść zostanie uznana za nielegalną lub „naruszającą prywatność”. Taką moc uzyskają rządowe instytucje. Nowe prawo przewiduje, że w przypadku zablokowania strony sprawa trafia do sądu, jednak dla przeciwników prezydenta to po prostu sposób na ocenzurowanie internetu przed wyborami na prezydenta – czytamy w serwisie. Ponadto obowiązkiem dostawców usług internetowych jest przechowywanie danych (przez 2 lata) o wszelkich działania swoich klientów w sieci.
Tureccy internauci bardzo szybko zareagowali. Zorganizowali akcję „cenzurowania cenzora” skierowana do obserwujących konto prezydenta na Twitterze. Jak podały media tureckie, prezydent stracił ok. 80 tys. obserwujących. (kg)