We Wrocławiu i Poznaniu meczów rozgrywanych na stadionach już nie będzie. Miasta podliczają koszty i zyski. Sam turniej na razie im się nie zwrócił. „Wielkie zarabianie na mistrzostwach dopiero się zaczyna” – informuje Rzeczpospolita.
Jak podaje dziennik, organizacja trzech meczów kosztowała władze Wrocławia ok. 20 mln zł. Sporo pochłonęła też infrastruktura – Wrocław wydał 8 mld zł, Poznań – 11. Wszystko ma się opłacić tak naprawdę dopiero w przyszłości. Zyski zapewnią turyści i kibice, którzy zawitali do miast w związku z Euro 2012. Wrocław odwiedziło w ciągu 10 dni 700 tys. osób, a w samych strefach kibica bawiło się ponad 400 tys. W poznańskiej strefie kibica naliczono na razie 360 tys. fanów piłki nożnej. „Te liczby są ważne” – podkreślają autorzy tekstu. Bo według badań PBG, co drugi kibic deklarował, że wróci do Wrocławia jako turysta, a 8/10 poleciło miasto znajomym. Najlepszą reklamę Wrocławiowi robią Czesi. Tamtejsze media „zachłystują się jego atmosferą i gościnnością” – mówi Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Wrocławia. W związku z tym nasi południowi sąsiedzi będą w najbliższym czasie jego „najważniejszym kierunkiem ekspansji marketingowej”.
Według gazety obydwa miasta nie zarobiły jednak na samym turnieju. Wrocławska strefa kibica kosztowała 9 mln zł (3 mln przeznaczyła na ten cel UEFA, a 1,2 mln wyłożyli sponsorzy). Poznańska kosztowała aż 17,5 mln zł, ale tu do kasy miejskiej wpadną dochody ze sprzedaży piwa, jedzenia i biletów w strefie dla VIP-ów. Efekty, na jakie miasta czekają, to efekty promocyjne. (es)
