Odwołanie meczu Polska-Anglia wywołało wiele kontrowersji. Prócz odpowiedniej organizacji, zabrakło także słowa „przepraszam” – oceniają PR-owcy. Choć rzeczniczka PZPN-u, Agnieszka Olejkowska, raz o nim wspomniała: „Przepraszam, nie jestem wróżką. Nie wiem, czy o godzinie 17 będzie padał deszcz”.
Kilka godzin po ogłoszeniu informacji o przełożeniu meczu rzeczniczka PZPN-u wyszła do przedstawicieli mediów, by wytłumaczyć zaistniałą sytuację. Zdaniem Jerzego Ciszewskiego stała się „kozłem ofiarnym”, bo nikt inny nie podjął się tego zadania. Jednakże zadanie to mogła wykonać lepiej. „Powinno się takie drobne, a niezwykle pojemne słowo »przepraszam« wygłosić” – dodaje prezes agencji Ciszewski MSL. Podobnego zdania jest Krzysztof Liedel z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który twierdzi, że „żadna instytucja nie może funkcjonować na bazie komunikacji z ludźmi tylko poprzez wybielanie siebie i zrzucanie na kogoś odpowiedzialności”.
Olejkowska złamała zasady odpowiedniej komunikacji, wychodząc w pewnej chwili z sali, prosząc o zastąpienie jej kimś z Narodowego Centrum Sportu – dowiadujemy się z TVN24. (kg)