„Na pewno będę musiała zmienić moje zdanie w stosunku do Twittera. … Muszę nauczyć się tych nowych technologii, do których zawsze podchodziłam z taką dużą ironią, mówiąc, że wolę jednak bezpośrednią rozmowę i bezpośredni sposób komunikacji. Ale na to potrzebuję też trochę czasu” – zadeklarowała Małgorzata Kidawa-Błońska podczas konferencji prasowej, na której premier poinformował o podpisaniu jej nominacji na Rzecznika Rządu.
Cieszyć się? Czy martwić? Media społecznościowe bywają bezwzględne, hejterzy bezlitośni i niejeden „social media ninja” stracił wieczór czy weekend na prostowaniu niezręczności, które pojawiły się w poście, a po chwili zostały wytknięte przez obserwujących. Czy Rzecznik Rządu znajdzie na to czas? Nie wspominając już o wiedzy, świadomości i wyczuciu, o czym pisać, a co przemilczeć – co w przypadku dostępu do informacji wagi państwowej będzie szczególnie ważne.
Po 1. prawo! Małgorzata Kidawa- Błońska, z racji swojej funkcji, wręcz musi odrobić tę lekcję. Sprawę ułatwiła pani Rzecznik Fundacja ePaństwo, która opublikowała raport „Państwo w mediach społecznościowych” na temat aktywności polityków, urzędników i urzędów w serwisach takich jak Twitter czy Facebook. Poza statystykami zawiera on informacje o podstawach prawnych, które – w zależności od interpretacji – mówią o możliwościach i ograniczeniach w komunikacji urzędników z obywatelami. Piotr Waglowski – autor serwisu vagla.pl uważa, że zgodnie z artykułem 7. Konstytucji, platformą służącą informowaniu obywateli o działaniach władzy jest Biuletyn Informacji Publicznej, a wykorzystywanie innych kanałów może sprzyjać manipulacji i co więcej ogranicza kontrolną rolę mediów. Jak zatem podejść do Twittera?
Po 2. Twitter to narzędzie (jedno z wielu!) dla PR-owca i Rzecznika. I to byłoby najlepszym wyjściem dla pani Kidawy-Błońskiej. Dziennikarze coraz częściej wspominają, że najbardziej aktualne doniesienia znajdują właśnie na Twitterze. W czasach szybkiej komunikacji on-line możemy ułatwić im pracę dając np. znać o tym, że właśnie zakończyły się obrady Rady Ministrów i za chwilę odbędzie się briefing dla mediów. Czemu nie?! Plany, aktualności, krótkie informacje zapowiadające podanie oficjalnego stanowiska lub linki do oficjalnego obwieszczenia w miejscu temu właściwym. Jak najbardziej!
Po 3. Informowanie, które jest zadaniem Rzecznika. Z racji pełnionej przez panią Małgorzatę funkcji odradzałabym publikowanie własnych opinii – teraz jest już nie tylko przedstawicielem partii (kiedy to poglądy i opinie były podstawą do pozycjonowania oraz komunikowania się z wyborcami), a przede wszystkim urzędnikiem. Zatem – merytoryka!
Po 4. Nie wdawać się w pyskówki. Od dawna obserwuję rozmowy pomiędzy niektórymi politykami czy politykami, a dziennikarzami. Czasem mam wrażenie, że zapominają kim i gdzie są oraz, że to wszystko „idzie w eter”. Takie przepychanki nie świadczą ani o klasie, ani o powadze urzędu. Dlatego warto skupić się na rzeczowych i konkretnych odpowiedziach na pytania – wyjdzie to z korzyścią zarówno dla Rządu jak i wizerunku pani Rzecznik.
Po 5. Self Social Media Policy. Zanim Rzecznik Rządu przystąpi do twittowania powinna przygotować sobie dokument określający zasady komunikacji w mediach społecznościowych. O czym kiedy zawsze (!) informować, by odbiorcy mieli pewność, że dane informacje każdorazowo pojawią się w tym kanale, kiedy (+/-) podawać określone informacje oraz jakich informacji absolutnie publikować nie można.
Poza tym, urzędnik to nie celebryta – w komunikacji zawsze powinien przyświecać mu zdrowy rozsądek i odpowiedzialność za powierzony urząd.
Powodzenia!
Agnieszka Nowak, partner zarządzający w agencji CommuniCanDo
Czytaj też: 7 twitterowych rad dla nowej rzeczniczki rządu