„Jeżeli chcemy zaistnieć mocniej w danej dziedzinie, to musimy przekroczyć jej granice” – o złych i dobrych sposobach budowania wizerunku w kampanii wyborczej na łamach Polski Dziennika Bałtyckiego opowiada Piotr Tymochowicz.
W rozmowie z Ryszardą Wojciechowską konsultant ds. wizerunku i marketingu politycznego krytykuje specjalistów ds. PR wyborczego posługujących się przestarzałymi formami promocji, tj. plakaty, billboardy i ulotki ze „sztucznymi” twarzami kandydatów. Zamiast nich proponuje zdjęcia animacyjne, które przedstawiają aktywność na rzecz wyborców, krzyżówki lub przepisy kulinarne na ulotkach (pomysł PSL w Piotrkowie Trybunalskim) czy też eventy (jak np. występ prezydenta Mysłowic z bliźniaczkami Napieralskiego, rozdawanie wyborcom cytryn przez kandydata o nazwisku Kwaśny).
Jak czytamy, zdaniem Tymochowicza niektórzy kandydaci mają godną podziwu inwencję. Wymienia wśród nich wiceministra zdrowia Adama Fronczaka, który przedstawił Łódź jako chorego człowieka, oraz pewnego kandydata na prezydenta, który opublikował w Internecie film przedstawiający dzień z jego życia.
W podsumowaniu rozmowy Tymochowicz podkreśla, że choć dobry wizerunek to podstawa, nie da się wygrać wyborów samorządowych wyłącznie dzięki niemu. „Czysty wizerunek trzeba przekłuć na wiedzę merytoryczną, na rzeczy, które interesują mieszkańców naprawdę” – przekonuje na łamach gazety. (iw)