„20-30 proc. sukcesu tej imprezy będzie zależeć nie od kolejnych odcinków oddanych dróg, ale od tego, co ludzie będą o Euro 2012 myśleć. Dzwonek jest naprawdę ostatni, bo jeśli dziś w budżetach nie znajdą się pieniądze na promocję Polski poprzez Euro, obudzimy się z ręką w nocniku” – mówi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej Paweł Tyszkiewicz ze Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej SAR.
Jak mówi Tyszkiewicz, Polsce brakuje jasno określonego budżetu na promocję na świecie. Ponadto, prowadzone dotychczas działania były niespójne i nieskoordynowane. „Efekt był do tej pory taki, że jak już powstawała jakieś kampanie, wysyłaliśmy sprzeczne sygnały” – mówi w rozmowie z gazetą. Podkreśla także, że mamy co prawda specjalistów, którzy byliby w stanie skutecznie wykreować i wypromować markę „Polska”, ale nie robią tego, „bo nikt im tego nie zaproponował”.
Zdaniem Tyszkiewicza spółka PL2012 dobrze koordynuje różne przedsięwzięcia związane z Euro 2012, również w kontekście promocji. Jednak jest to rozwiązanie krótkoterminowe, ponieważ Polskę trzeba będzie promować również po zakończeniu imprezy. (iw)