Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego nie mogą nawet w prywatnych rozmowach wyrażać opinii, które mogłyby zaszkodzić pozytywnemu wizerunkowi urzędu. Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka taki zapis może utrudniać pracę – podaje Gazeta Wyborcza Wrocław.
Rzeczniczka marszałka Sławomira Sosnowskiego informuje o nowej wersji kodeksu etyki, dotyczącego urzędników. Wymienione tam wytyczne mają podnieść kompetencje i „walory moralne” oraz zapobiegać korupcji i nieprawidłowościom.
Jak czytamy, urzędnicy mają być „uprzejmi, punktualni i taktowni”, wyrażać się jasno i dbać o gramatykę języka polskiego, nie mogą podnosić głosu i arogancko krytykować współpracowników. Wspomniany jest także odpowiedni stój, który ma wyrażać szacunek wobec współpracowników i interesantów.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak zapis o tym, że pracownicy nie mogą zarówno publicznie, jak i prywatnie wyrażać opinii, które mogłyby zaszkodzić „pozytywnemu wizerunkowi całego urzędu i jego pracowników”. W kodeksie nie sprecyzowano, o jakiego rodzaju wypowiedzi chodzi. Jak zauważa dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zapisy są niejasne. Wypowiedziami prywatnymi mogą być wpisy w portalach społecznościowych, ale też komentarze w gronie znajomych, w kodeksie powinno być wyjaśnione, o jakie wypowiedzi chodzi – tłumaczy. Z wypowiedziami publicznymi również nie wszystko jest jasne – związkowcy na przykład mają za zadanie mówić o sprawach nieprzychylnych pracodawcy. Zapis w kodeksie może więc utrudniać im pracę związkową – twierdzi Bodnar.
Jak czytamy dalej, urzędnicy nie mogą także rozmawiać o życiu prywatnym przełożonych, podwładnych i współpracowników. Kodeks precyzuje też kwestię „dorabiania” przez urzędników – zabrania prowadzenia działalności zarobkowej, w której urzędnik wykorzystywałby fakt zatrudnienia w urzędzie lub należące do urzędu informacje, kontakty lub zasoby. Jak twierdzi Beata Górka, kodeks ma pomóc ocenić pracownikowi, czy jego działanie jest moralnie wątpliwe. (mb)