„Władze samorządowe robią wszystko by zaistnieć w mediach”, przekonuje Jakub Banasiak na łamach Życia Kalisza i pyta, czy zostali oni wybrani tylko w celach reprezentacyjnych, czy może po coś jeszcze?
Przeglądając kaliskie media można odnieść wrażenie, pisze Banasiak, że w Kaliszu władze nie muszą już zmagać się z żadnymi problemami mieszkańców miasta i jego okolic. W doniesieniach prasowych oraz na oficjalnych stronach internetowych miasta przeczytać można bowiem głównie o tym, jak lokalni włodarze wizytują szkoły, szpitale, przecinają wstęgi, gratulują i odsłaniają pomniki. A przecież wszyscy wiedzą, że w Kaliszu jest nieco inaczej. „Prawdziwy obraz miasta czy powiatu w zestawieniu z ukazywanym w sieci jest nie tylko pozbawiony retuszu, ale przede wszystkim inny”, pisze autor.
Zdaniem Banasiaka prezydent oraz starosta Kalisza są „zakładnikami własnego PR-u”, ale trudno mieć do nich o to pretensję. Po prostu, ironizuje dziennikarz, „weszli w buty swoich poprzedników”. (ał)