Nie jest łatwo znaleźć informacje na temat tego, ile Niantic – producent Pokémon GO – zarabia na grze, która największą popularność zdobyła w wakacje 2016 roku, choć już we wrześniu słychać było głosy o malejącej liczbie graczy. Rąbka tajemnicy uchylił jednak Mathieu de Fayet, który w Niantic odpowiada za partnerstwa strategiczne – raportuje serwis techcrunch.com.
Jeden z twórców Pokémon GO udzielił brazylijskiej gazecie Globo wywiadu, w którym miał wyjawić, że parnetrzy firmy Niantic płacą 15 centów za każdego gracza, który skorzysta z lokacji stworzonej specjalnie w okolicach lokalu sponsora. Dla przykładu, podczas zeszłego lata każdy współpracujący z Niantic McDonald’s w Japonii przyciągał 2 000 graczy dziennie. Gra łącznie miała zaangażować 500 milionów użytkowników.
Techcrunch.com zweryfikował informacje u źródła. Okazało się wtedy, że sponsorzy płacą firmie Niantic nie 15, ale poniżej 50 centów za unikalną wizytę w sponsorowanej lokalizacji.
Nawet biorąc pod uwagę niższą cenę (15 centów), partnerzy Niantic płaciliby 75 milionów dolarów za promocję w świecie gry. Przy wyższych zakładanych kosztach wizyty (50 centów) byłoby to już 250 milionów – wylicza serwis techcrunch.com.
Właściciel licencji na Pokémony, firma Nintendo, otrzymuje jedynie część tych zysków – czytamy w źródle. Do Japończyków należy 32 proc. udziałów w Pokémon Company, której Niantic płaci opłatę licencyjną.
Techcrunch.com twierdzi ponadto, że sukces Pokémon GO i zadowolenie sponsorów może przełożyć się na rozwój nowego modelu biznesowego, na którym będą mogły opierać się inne aplikacje. Dla przykładu – Yelp, czyli serwis służący do polecania różnego typu miejsc, ma problemy z monetyzowaniem swojej działalności. Według techcrunch.com, siłą Pokémon GO jest sprzedawanie wirtualnych dóbr, których wytworzenie nic nie kosztuje. Przełożenie tego mechanizmu na inne aplikacje powinno pomóc im w zwiększaniu zysków ze swojej działalności – czytamy. (mp)
