Redakcja: Czy instrukcje dla członków partii, w jaki sposób mają komentować w mediach bieżące wydarzenia, to wakacyjny „wieloryb w Bałtyku”?
Wiesław Gałązka: Nie. Od dwóch lat nasze media nie muszą narzekać na brak tematów politycznych w okresie letnim. Fakt, że tego rodzaju instrukcje wpadły w ręce dziennikarzy jest tylko dowodem nieprofesjonalnej pracy propagandzistów PO. Tak, jak sms-owy przeciek oceny programów Polsatu – dowodzącej, że agitatorzy z PiS-u postępują podobnie. Tyle, że PiS-owscy spindoctorzy lepiej potrafią wykręcać kota ogonem – stąd rwetes wokół „Wiadomości dnia”.
A tak naprawdę, czytając fragmenty powyższych, trudno nie zgodzić się z wieloma spostrzeżeniami. Na przykład z takimi, że „prezydent stoi na czele frontu obrony skompromitowanych mediów publicznych” i że „jego wypowiedzi są haniebne”. Albo, że prezydent „nie jest politykiem samodzielnym i wypełnia zadania postawione przez brata”… Czyżby nie było „meldunku o wykonaniu rozkazu” lub obrażania szanowanych ludzi, organów państwa i dziennikarzy? Albo czy można uznać prezesa NBP za osobę kompetentną lub samodzielną? Jeśli ktoś słuchał wypowiedzi Sławomira Skrzypka z początków jego kariery, raczej nie uwierzy w nagły przyrost jego IQ….
Red: Jak często takie rozwiązanie jest stosowane przez ugrupowania polityczne, nie tylko w Polsce?
WG: Tego typu działania znane są od dawna i dowodzą fachowości w zakresie marketingu politycznego i wyborczego. W 1997 roku grupa specjalistów PR „Excalibur” – wywodząca nazwę od mitycznego miecza z legend arturiańskich, prowadziła biały wywiad i przygotowywała strategię komunikacji społecznej dla członków Partii Pracy. Sam Tony Blair przesyłał posłom swojej formacji instrukcje przy pomocy pagerów. W Polsce tego typu działania upublicznił Adam Łaszyn – w wywiadzie dla Dużego Formatu opisał przygotowany dla PO system kontrolowania przekazu medialnego „ZeSZyT”. Nazwa systemu pochodziła od kierowanego przez niego Zespołu Strategicznego Zarządzania Treścią. Wcześniej, w różnych partiach, zwłaszcza w kampaniach wyborczych, również stosowano różne metody zarządzania informacjami i oceniania skuteczności medialnej.
Red: Czy osoby, głównie politycy, którzy w mediach występują jako specjaliści ds. PR mają coś wspólnego z PR-em?
WG: Którzy? Jeśli chodzi o tych, o których myślę, a reszta wie, to na pewno nie. To tylko strojący się w piarowskie piórka prymitywni propagandziści i agitatorzy – o których Karl Kraus mawiał, że udają tak głupich, jak ich odbiorcy, żeby ci myśleli, że są tak mądrzy jak oni. Myślę, że zwłaszcza rozdzierający szaty politycy PiS i ich „rżnący głupa” przeciwnicy z PO, „obrażają naszą (piarowską) inteligencję”. O pozostałych nawet nie warto wspominać.
Red: Jak według Pana informacje o instrukcjach wpłyną na postrzeganie polityków przez potencjalnych wyborców?
WG: Dla sympatyków PiS-u będą kolejnym dowodem oskarżeń, że PO manipuluje opinią publiczną. Generalnie, potwierdzą tylko negatywne opinie społeczeństwa na temat polityków.
Rozmawiała Paulina Szwed-Piestrzeniewicz