W rozmowie z Dziennikiem poseł PO Janusz Palikot przyznaje, że blogowy wpis o chorobie prezydenta był jego własną inicjatywą, a nie pomysłem współpracujących z nim PR-owców. Oni ocenili to posunięcie negatywnie, przyznaje poseł. „Generalnie jednak używam mocnych narzędzi, ale zawsze do realnych problemów, a nie żeby wykreować się PR-owsko” dodał.
Dziennikarce Annie Wojciechowskiej Palikot powiedział, że jego budzące kontrowersje działania wynikają z „chęci gąbrowiczowskiej prowokacji”, jednak teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie można przekraczać pewnej granicy, bo na trwałe przyleganie do niego etykieta błazna. Jednocześnie poseł uznał, że jego obecny wizerunek nie ośmiesza Platformy. Do biura partii codziennie wpływają listy poparcia dla działań Palikota, dodał. Choć jak sam przyznał prezesowi PO nie podobają się ekscesy polityka, które zdaniem Tuska świadczą o tym, że Palikot przekłada osobistą rozpoznawalność nad cele partii.
W wywiadzie poseł PO zapowiedział także, że naszedł moment zmiany wizerunku. „Jestem już arcypoważny, nie będzie już kontrowersyjnych wpisów na blogu. A jeśli będzie trzeba, przestanę pisać”. Ma on także nadzieje, że dzięki przewodzeniu w komisji sejmowej „Przyjazne Państwo” nie będzie „widziany w negatywnym świetle”. (ał)