Jak podaje portal Reutersa, prezydentowi USA udało się poprawić wizerunek Ameryki za granicą, a także podnieść poziom zaufania do tego kraju. Czy sympatia do Stanów i jej przywódcy będzie stale rosnąć, czy jest to jedynie efekt „miesiąca miodowego”, czyli popularności dla nowego prezydenta, zastanawiają się socjologowie.
Barack Obama, o czym już pisaliśmy, na początku kadencji postanowił walczyć o dobre imię Ameryki zwłaszcza w krajach muzułmańskich. Zostało ono podważone w trakcie prezydentury jego poprzednika, czytamy w tekście. Barackowi pomóc ma w tym fakt, że jest synem muzułmanina i część dzieciństwa spędził w Indonezji. Nie bez znaczenia jest też seria wizyt Obamy po krajach, gdzie przeważa religia Mahometa. Przywódca USA odwiedził już, między innymi, Arabię Saudyjską, a teraz wybiera się do Egiptu, pisze Michelle Nichols.
Od wyborów prezydenckich w Stanach minęło kilka miesięcy, a już teraz widać efekty akcji wizerunkowej prezydenta. Z 24 proc. do 42 proc., wzrosło poparcie dla USA w Turcji, 73 proc. sympatii do Stanów deklaruje mieszkająca w Indiach muzułmańska mniejszość. Na poziomie 48 proc. podobny stosunek do Ameryki odnotowano w Egipcie i Jordanii.(ał)