W środę na facebookowym profilu marki Zień pojawiło się oświadczenie, w którym spółka informuje, że Maciej Zień działa na szkodę firmy. W odpowiedzi projektant sprawę ukazuje zupełnie inaczej. Cały spór rozgrywa się w internecie. Co z wizerunkiem marki i projektanta?
Maciej Zień, jeden z najbardziej liczących się polskich projektantów, na rynku mody funkcjonuje od kilkunastu lat. Po kontrowersyjnym pokazie zorganizowanym w kościele nieoficjalnie zaczęto mówić o problemach finansowych marki. Teraz w witrynie butiku przy Mokotowskiej wisi tabliczka z informacją o wyprzedaży aż do 50 procent. Sam projektant przestał udzielać się towarzysko, a wiosną poinformował na prywatnym profilu na Facebooku o ślubie i przeprowadzce do Brazylii.
Z oświadczenia wspólników Macieja Zienia wynika, że projektant przed wyjazdem do Brazylii bez zgody i wiedzy spółki zabrał z butiku należące do niej projekty i kilkadziesiąt tysięcy złotych w gotówce. Spółka podaje także, że 16 czerwca Zień pojawił się w butiku i zabrał część kolekcji, w tym samym celu zjawił się także 17 czerwca, co zakończyło się interwencją policji. Spółka informuje też, że wyprzedaż na ul. Mokotowskiej oraz zamknięcie butiku w warszawskiej Galerii Mokotów to właśnie efekt zadłużenia. Co ciekawe, oświadczenie spółki Zień nie zostało przez nikogo podpisane, na co zwrócili uwagę zarówno internauci, jak i sam projektant. Pojawił się tam jedynie podpis ,,Zień Sp. z o.o.”, nie wiadomo więc, kto jest jego autorem – szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że to Maciej Zień jest większościowym udziałowcem spółki.
W czwartek z samego rana Maciej Zień odpowiedział na zarzuty, przesyłając oświadczenie do mediów. Projektant tłumaczy, że wszystkie informacje przedstawione przez spółkę są nieprawdziwe. Podaje, że prezes zarządu spółki Zień, Józef Kosiarek, dąży do wrogiego przejęcia kontroli nad marką i znakiem towarowym ZIEŃ. W oświadczeniu stwierdza także, że prezes zarządu od kilkunastu miesięcy decydował o niewypłacaniu projektantowi wynagrodzenia. „W całym oświadczeniu podpisanym przez Zień Sp. z o.o. jest tylko jedno prawdziwe zdanie, a mianowicie, że wyjechałem do Brazylii” – podsumowuje projektant.
„Uważam, że sprawa Macieja Zienia to kwintesencja żenady i tej strony polskiej mody, z którą nie chcę mieć nic wspólnego – czyli publicznego prania brudów i rzucania bezpodstawnych oskarżeń” – napisała Olka Kaźmierczak, autorka bloga Fashion PR Girl, na swoim fanpage’u. Jej zdaniem komunikacja spółek, marek i mediów sytuacji kryzysowej poprzez oświadczenia na Facebooku to cios poniżej pasa. „Gdyby niektórzy projektanci, PR-owcy i media tak dobrze, jak o aferach, potrafili mówić o kolekcjach, to żylibyśmy w informacyjnym Eldorado. A tak, to tylko wieczna mierność, nijakość i grafomania” – podsumowała Kaźmierczak.
„To pamiętny dzień dla PR-u mody. Jeśli chodzi o samo public relations – trudno o lepszy case, jak go nie robić” – napisał na swoim blogu Michał Zaczyński, dziennikarz i felietonista tygodnika Wprost. Jego zdaniem w tej sytuacji tracą wszyscy: „Dobre imię Maćka Zienia – dla kogo po takich oskarżeniach będzie on wiarygodny? Dobro firmy, bo tego rodzaju skandale nie nakręcają ani sprzedaży ani dobrego wizerunku, więc klientki mogą błyskawicznie się odwrócić, sponsorzy zrezygnują ze współpracy przy pokazie, a media zrezygnują z patronatów. Tracą też pracownicy – krawcowe, konstruktorzy – bo nie wróży to im spokojnej pracy i pewnej pensji. Ale tracą też polscy projektanci. Branża mody autorskiej, i tak traktowana z rezerwą, uznana będzie za tym bardziej niepoważną i mocno podejrzaną” – ocenia dziennikarz.
Z kolei dr Piotr Turek, ekspert ds. wizerunku gwiazd, uważa, że w tej sytuacji Zień nie powinien podawać nazwiska wspólnika, by nie przysporzyć mu popularności w myśl zasady „byle co, byle mówili o mnie”. „Sądząc ze słów reakcji na oskarżenia publiczne ze strony jego wspólnika, wnoszę, iż Maciek jest świadomy błędu, jaki w przeszłości popełnił, wiążąc się z tym panem. Powinien być gotowy na długą drogę do wolności, jaką co do swojej marki, idei, innowacyjności, przechodziło już masę osób publicznych, m.in. Prince czy Steve Jobs”. Turek twierdzi także, że sprawa jest kolejnym echem problemów związanych z wolnością wymiany informacji w internecie oraz poszanowania własności intelektualnej twórców. Jego zdaniem jednak Zień jest na tyle opanowaną i spokojną osobą, że wyjdzie z tego mocniejszy i – przy dobrej strategii PR – zyska również marka Zień.
Małgorzata Baran