Po co ściągać celebrytę skoro samemu można nim zostać – marketingowe pomysły z zakończonych właśnie wyborów do PE ocenia socjolog dr Jerzy Głuszyński w rozmowie z Robertem Walenciakiem z tygodnika Przegląd.
Zdaniem Głuszyńskiego dziś mamy czas „politycznych celebrytów”, co oznacza, że nie trzeba już ściągać na listy wyborcze znanych twarzy ze sportu czy show biznesu. Politycy sami zachowują się jak gwiazdy. Rozmówca Przeglądu uważa, że prekursorem w tym zakresie był bez wątpienia Kazimierz Marcinkiewicz. Co ciekawe, do grona politycznych celebrytów, poza Januszem Palikotem, socjolog zalicza między innymi Jarosława Wałęsę, Mariana Krzaklewskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Ten ostatni stanowi jednak – w jego opinii – „inny typ celebryty” i gdyby nie postawił na medialny rozgłos, w dzisiejszych czasach nie miałby szans, twierdzi Głuszyński.