Kampania dotycząca energii atomowej w toku. „Ja, jako zwolennik energii atomowej, któremu zależy na tym, żeby przekonać do niej rodaków, jestem bardzo rozczarowany” – twierdzi Rafał Zasuń w wyborcza.biz.
„Zastanawiam się, jaki sens ma telewizyjna kampania, która za ciężkie pieniądze podatników w zasadzie wyłącznie promuje kampanię w sieci” – pisze Rafał Zasuń, autor tekstu. W spotach skupiono się na zachęcie do odwiedzenia strony poznajatom.pl, zamiast skutecznie przekonywać, że jest to bezpieczny sposób pozyskiwania energii. „Resort gospodarki, który organizuje kampanię, nie wiedzieć czemu uparł się, żeby w telewizyjnych spotach szerzyć wiedzę o fizyce jądrowej, np. o tym, jak duże jest uranowe paliwo, tak jakby wielkość paliwa miała decydujące znaczenie dla przekonania kogokolwiek” – dodaje Zasuń. Według urzędników Ministerstwa Gospodarki ich kampania jest informacyjna, aby nikt nie mógł im zarzucić propagandy. Jednak trudno tu mówić o skutecznym przekonywaniu Polaków do energii jądrowej. Za to organizacje antyatomowe mają inną strategię: „sięgają po demagogię, epatują obrazami z Czarnobyla i Fukushimy”. (kg)
