„Cmentarny PR rozprzestrzenił się w mediach i zatruł wiele dziedzin życia społecznego” – pisze w Gazecie Wyborczej Katowice Kazimierz Kutz. Według felietonisty „śmierć się zbanalizowała”, głównie po „incydencie wawelskim”, „wzniosłość żałoby sięgnęła bruku”, a ostatnia tragedia pod Szczekocinami ujawniła „głębsze pokłady degrengolady moralnej”.
Kutz zaznacza, że jeszcze nie pochowano ofiar tragedii, a już „dwa najzdolniejsze ogiery ze stajni Jarosława Kaczyńskiego” – Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski – „pierwsze weszły w wyborczy galop”. Mimo że prezydentura Bronisława Komorowskiego jest przed półmetkiem. Twierdzi ponadto, że politycy właśnie za swoje „PR-owskie talenty i zasługi” wylądowali w Parlamencie Europejskim, za co pobierają pokaźne wynagrodzenie i mogą liczyć na wysoką emeryturę. Ponieważ teraz „nie cofną się przed niczym” – pisze dalej Kutz – „w myśl machiavellicznego kanonu zdobyli się na rewolucyjny krok w PR wyhodowanym na tragedii smoleńskiej”. Zbigniew Ziobro ogłosił na specjalnie zorganizowanej konferencji, zaraz po tragedii kolejowej, że „miał podróżować poszkodowanym pociągiem do Krakowa”, a Jacek Kurski komentował wydarzenie z kuluarów Parlamentu Europejskiego. „Oto przyszły prezydent dzięki łaskawości losu cudem się uratował” – komentuje Kutz i podkreśla, że takie działania to przykład „wyższej rangi PR cmentarnego, nazywany PR-em hien”. Tylko czekać na polityczny kanibalizm. (es)
U nas również Wiesław Gałązka pisał o nekromarketingu.