Mark Zuckerberg podzielił się na Facebooku swoim postanowieniem noworocznym – w każdym tygodniu 2015 roku przeczyta jedną książkę. Jak informuje LinkedIn, tysiące fanów natychmiast poparło akcję… i na tym skończyło się ich zaangażowanie.
Reakcja ponad 31 milionów śledzących Marka była błyskawiczna. Po kilku dniach od publikacji postu, ćwierć miliona osób polubiła stronę „Year of Books”, a pierwsza pozycja, jaką wybrał Zuckerberg – nieznany dotąd tytuł „The End of Power” – zyskała miano bestsellera. Dziennikarze przewidywali nawet, że Mark zacznie kształtować rynek książki, porównywano go do Oprah Winfrey.
Okazało się jednak, że w sesji Q&A na temat książki wzięło udział już tylko kilkaset osób. Co poszło nie tak? Wydaje się, że między twórcą Facebooka i jego fanami brak literackiej relacji. Zuckerberg jest dobry w tym, co robi – to programista i przedsiębiorca. Oprah zawładnęła rozrywką i wyznaczała trendy w tej kategorii. Zuckerberg wyznacza je w biznesie – czytamy.
Dziś, by promować swoje produkty i usługi trzeba „krzyczeć”, nawet gdy jest się tak silną marką jak Mark Zuckerberg. Zwłaszcza, gdy robi się coś innego niż to, z czego się zasłynęło. W budowaniu zasięgu kluczowy jest wybór odpowiednich witryn, blogów czy forów. W tym przypadku o Q&A mówiono, gdy było już po.
Utrudnieniem okazała się również techniczna strona Facebooka – komentarze, pytania i odpowiedzi nie są sortowane ani chronologicznie, ani według popularności, co utrudnia zaangażowanie się w dyskusję. O porażce zdecydował także sam wybór książki – zbyt trudnej i czasochłonnej, jak na początek wyzwania – ocenia Andreas von der Heydt. (mb)