W mediach cały czas trwa debata nad tak zwaną „aferą hazardową”. Przy okazji w prasie pojawiają się apele o nienadużywanie słowa lobbing i niepsucie wizerunku prawdziwym lobbystom.
„Afera hazardowa” nie ma związku z profesjonalnym lobbingiem, mówią na łamach Polski eksperci zajmujący się jego teorią. Zdaniem prawnika dr. Tomasza Zalasińskiego, zgodne z prawem lobbowanie oparte jest na rzetelnej i gruntowej analizie. Lobbingiem nie są natomiast te działania, bazujące na stosunkach interpersonalnych i znajomościach. Dlatego słowa Zbigniewa Chlebowskiego „na 90 procent Rysiu, że załatwimy. Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku”, świadczą o tym, że polityka można nazwać lobbystą. Chlebowski „najnormalniej w świecie bawił się w »załatwiacza«”, pisze Dorota Kowalska.
„Załatwiactwo” od lat funkcjonowało w polityce i istniało jeszcze zanim pojawił się w Polsce kapitalizm, tłumaczy złą sławę lobbingu socjolog Krzysztof Łęcki.(ał)