28-letnia, Marta S., pracownica agencji reklamowej z Torunia usłyszała zarzut pomówienia jednej z osób widniejących na zdjęciu o zachowania mogące poniżyć ją w oczach opinii publicznej – informuje portal TVN24. Kobiecie grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara do roku więzienia.
Przypomnijmy. W sierpniu na profilu Żytnia Extra na Facebooku pojawiło się zdjęcie z demonstracji „Solidarności” w Lubinie (Od kul ZOMO zginęły wówczas trzy osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych – przyp. red.) opatrzone podpisem „KacVegas? Scenariusz pisany przez Żytnią”. Fotografia pokazuje rannego Michała Adamowicza niesionego przez grupę mężczyzn. Po krytycznej reakcji ze strony internautów post został skasowany, a winę za kontrowersyjny wpis wzięła na siebie agencja reklamowa Project z Torunia. Producent wódki Polmos Bielsko-Biała S.A. rozwiązał umowę z agencją i zamieścił przeprosiny.
Głos w sprawie zabrał Lech Wałęsa, który powiedział, że reklama to „szczyt bezczelności”, a IPN wysłał producentowi wódki materiały edukacyjne na temat wydarzeń w Lubinie. Rzecznik prasowy związku “Solidarność” sprawę określił słowami: „tylko wypalony Żytnią wódą mózg mógł coś tak chorego wymyślić” – podaje źródło.
Sprawę zgłosił do prokuratury związek „Solidarność”, posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Witek i autor fotografii – Krzysztof Raczkowiak.
Śledczy ustalili, że zdjęcie do feralnej reklamy, 28-latka znalazła poprzez wyszukiwarkę Google na stronie Instytutu Pamięci Narodowej, a następnie dodała do fotografii tekst, który miał promować markę alkoholu.
„Wyjaśniała, że fotografię uznała za intrygującą z powodu specyficznego przenoszenia mężczyzny. Wskazując na swój młody wiek podała, że nie ma bliższej wiedzy o wydarzeniach stanu wojennego, a w szczególności o tragicznych wypadkach lubińskich” – komentuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Pracowniczka agencji uznała swoje zachowanie za „błędne” i „mało profesjonalne”. Żałuje tego, co się stało. Kobieta ma wykształcenie historyczne – czytamy.
Od czasu wykonania fotografii zidentyfikowano tylko trzech z sześciu uwiecznionych na niej mężczyzn, a dwóch z nich nie żyje. Łukasiewicz przypomniała, że zniesławienie może dotyczyć wyłącznie osoby żyjącej w trakcie dokonania publikacji.
„Chyba, że sprawca przez swoje wypowiedzi o osobie zmarłej zmierza do naruszenia godności osoby żyjącej. W tej sprawie nie miało to miejsca. Dlatego uznano, że doszło do zniesławienia jedynego znanego i obecnie żyjącego pokrzywdzonego” – powiedziała prokurator.
Śledczy sprawdzali też, czy doszło do bezprawnego użycia zdjęcia autorstwa Krzysztofa Raczkowiaka. W tym zakresie postępowanie umorzono, ponieważ zgodnie z obowiązującym, w trakcie wykonania zdjęcia, prawem autorskim reporterskie zdjęcia fotograficzne nie były nim objęte.
„Fotografia reporterska powstała do 24 maja 1994 roku mogła być i może być eksploatowana w dowolny sposób i dla dowolnych celów, niesprzecznych z obowiązującym prawem. Zgodnie z ustawą z 1952 roku ochrona fotografii następowała tylko wtedy, gdy na zdjęciu «uwidoczniono wyraźnie zastrzeżenie prawa autorskiego». Na zdjęciu Raczkowiaka oznaczenia nie było” – wyjaśnia prokurator.
Fotograf wystąpił na drogę cywilną przeciwko agencji reklamowej Project, ponieważ ta nie przyjęła jego warunków. Autor zdjęcia żąda przeprosin i zadośćuczynienia finansowego – czytamy. (jj)