Realizowana przez GDDKiA z funduszy unijnych kampania „Zaufajne drogi” to z założenia projekt „ochrony życia i zdrowia użytkowników dróg krajowych”. Na stronie inicjatywy czytamy, że jej celem jest „wypracowanie postawy partnerstwa w ruchu drogowym”. Zespół Codziennika Feministycznego twierdzi jednak inaczej i wraz z licznymi sygnatariuszami wystosował w tej sprawie w środę list do GDDKiA, Komisji Etyki Reklamy i Pełnomocniczki Rządu ds. Równego Traktowania – Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz.
Pie(r)si na pasach
W oświadczeniu podkreślają, że w kampanii „obecne jest zjawisko uprzedmiotowienia kobiet reprezentowanych przez »piersi« (żartobliwie »pieeeesi«), które »idą« po pasach”. Według nich kobieta w filmiku została „zredukowana do swojego biustu, co powiela szkodliwe stereotypy i jest wyrazem braku szacunku”, a „legitymizowanie seksistowskich treści jako »żart«” nie sprawia, że stają się mniej „uwłaczające”. „Sprzeciw wobec dyskryminującym kampaniom w przestrzeni publicznej to nie kwestia braku poczucia humoru, tylko prawa do tego, by uczyć rzeczywistego partnerstwa, nieopartego na tanich i krzywdzących stereotypach płciowych” – tłumaczą przeciwnicy kampanii. I, zaznaczając, że nie chcą finansowania „seksistowskich kampanii” z publicznych pieniędzy, żądają wycofania plakatu oraz filmu informacyjnego, oficjalnych przeprosin ze strony GDDKiA oraz „podjęcia odpowiednich działań przez Komisję Etyki Reklamy oraz Pełnomocniczkę Rządu ds. Równego Traktowania, panią Agnieszkę Kozłowską Rajewicz”. List Codziennika Feministycznego podpisały m.in. wicemarszałkini Wanda Nowicka, prof. Monika Płatek i Kinga Dunin oraz Fundacja Feminoteka i Fundacja Mama. Co na to GDDKiA?
Drogi Zaufania bez nudnego dydaktyzmu
Liliana Zając, kierownik zespołu ds. komunikacji w GDDKiA wyjaśnia: „Na trasach krajowych, które stanowią zaledwie 5 proc. sieci dróg, ginie ok. 36 proc. wszystkich ofiar wypadków drogowych. Główną przyczyną wypadków jest niedostosowanie prędkości i stylu jazdy do drogi i do panujących warunków, czyli nadmierna prędkość i brawura. Założeniem programu »Drogi zaufania« jest ratowanie ludzkiego życia”. Jak podaje, w ciągu ostatnich pięciu lat GDDKiA wybudowało 2,9 tys. km dróg krajowych i „zmieniające się drogi wymagają od ich użytkowników elementarnej wiedzy na temat tego, w jaki sposób powinno się po nich poruszać bezpiecznie i wygodnie”.
Zając podkreśla, ze najważniejszymi odbiorcami kampanii są młodzi kierowcy. „Zgodnie ze statystykami to oni są sprawcami największej liczby wypadków. Bardzo trudno do nich dotrzeć – trzeba robić to językiem prostym, lakonicznym i przyciągającym uwagę, a nawet wzbudzającym kontrowersje, którego jednak oni sami często używają. Z zasady kontestują kierowane do nich komunikaty, odrzucają autorytety i są bardzo negatywnie nastawieni do reklam i przekazów marketingowych” – mówi PRoto.pl. I wyjaśnia: „To dlatego zdecydowaliśmy się na produkcję serii kreskówek nawiązujących do współczesnych seriali animowanych, które zaskarbiły sobie ogromną sympatię, stały się rozpoznawalne i zyskały wśród przedstawicieli naszej grupy docelowej status filmów kultowych. Prostota rysunku, surowość formy i umowność animacji mają jednoznacznie kojarzyć się z poetyką współczesnych »niegrzecznych« kreskówek”. Animacja, humor i konwencja spotów »Drogi Zaufania« pozbawiona jest jej zdaniem „nudnego dydaktyzmu”.
Jednocześnie GDDKiA zaznacza, że urażanie kogokolwiek nie było intencją Dyrekcji. „Najważniejsze jest osiągnięcie zamierzonego efektu” – twierdzi Zając.
Kontrowersyjna z założenia
„Ta kampania była kontrowersyjna z założenia. Bo kampania społeczna taka powinna być” – zaznacza z kolei Bartosz Kędzierski, twórca spotu. Podkreśla, że prócz „nieszczęsnych feministek”, „do tej pory nikt nie zajmował się biustem w tym filmie”. Tak jak Zając, zwraca uwagę na grupę docelową projektu. „Tu nie chodzi o propagowanie specyficznego poczucia humoru. Chcieliśmy pokazać, że nawet takie młotki, które jeżdżą z kredensem, mogą odpowiednio zachować się na drodze” – mówi. I dodaje: „Jeżeli kampania ma być skuteczna, musimy mówić do nich ich językiem”. Zdradza też, że całość przedsięwzięcia to 8 spotów – każdy o innych elementach infrastruktury drogowej. Mikołaj Bień z agencji Addapter, która zrealizowała spoty, nie kryje: „Jeżeli 1 kontrowersyjny film sprzeda pozostałe 7 tematów, będziemy szczęśliwi. Cieszymy się, że o kampanii jest głośno, tym bardziej, że poprzednie akcje klienta nie odbiły się szerokim echem”. Film – jak zaznacza – nawiązuje do znanego animowanego serialu „Wlatcy móch”. „Szukaliśmy formy przekazu, która zainteresuje młodych odbiorców, a „Włatcy” byli bardzo popularni. Trudno jest w ciekawy sposób mówić o tematach takich, jak odśnieżanie drogi czy zatrzymywanie się przed przejściem dla pieszych”. Na koniec dodaje w imieniu swoim i agencji: „Jeżeli uraziliśmy czyjekolwiek uczucia, to przepraszam. Sam jednak nie uważam, by kampania była wulgarna i seksistowska”. Zaprasza też wszystkich zainteresowanych do odwiedzenia strony GDDKiA i zapoznania się z pozostałymi „równie skandalizującymi” filmami. (es)